Quantcast
Channel: Kontrowersje.net - portal niereglamentowany
Viewing all 2645 articles
Browse latest View live

Jerzy O. działa na szkodę WOŚP, „pompuje rekord”, a miliony przelewa do firm prywatnych!

$
0
0

Dlaczego dobrzy, empatyczni ludzie nie rozumieją na czym polegają manipulacje i kreacje księgowe w wykonaniu Jerzego O.? Ponieważ im się pokazuje emocje, płacz i śmiech dzieci, nie sztuczki magiczne oparte na wiedzy księgowej. Wiedza ta na pierwszy rzut oka nie jest przystępna nawet dla osób upoważnionych. W czasie pierwszych wokand wybitnie uczciwy Sędzia Sądu Rejonowego w Złotoryi Michał Misiak, też patrzył na mnie z lekkim uśmieszkiem, gdy wyjaśniałem, że główna księgowa WOŚP na zmianę nie ma pojęcia o czym mówi i kłamie w żywe oczy. Dopiero po godzinach wyjaśniania, Sąd wiele razy przyłapał Jerzego O., główną księgową Pilarską i rzecznika WOŚP, na kłamstwach. Dziś przedstawiam mechanizm pompowania "rekordu" i jednocześnie ewidentne działanie na szkodę Fundacji WOŚP w wykonaniu jej prezesa zarządu, Jerzego O. Księgowi, a nawet uczniowie liceum ekonomicznych, pojmą w lot o co chodzi, pozostałym niewtajemniczonym postaram się wytłumaczyć krok po kroku, jak Jerzy O. z realnej kwoty 32 500 zł uzyskanej z licytacji, zrobił 94 000,01 zł, odzyskując dla „Złotego Melona” należny podatek i obciążając fundację pustą kwotą darowizny. Proszę uważnie prześledzić kolejne kroki, warto poświęcić trochę czasu, żeby zobaczyć do czego Jerzemu O. służą słodkie i załzawione twarze dzieci, do czego służą mu wszystkie tandetne chwyty propagandowe, bo tego nawet nie można nazwać marketingiem, czy PR.

Na początek trzeba opanować podstawowe definicje. Finał WOŚP głównie składa się ze zbiórki publicznej, popularnie zwanej puszką, ale dodatkowo fundacja zbiera kasę przez Allegro, wpłaty na konto, wysyłanie sms i tym podobne. Na koniec każdej akcji Jerzy O. sumuje te wszystkie źródła wpływów i podaje „rekord”. Pisałem od lat, że to wielkie oszustwo i księgowa kreacja, ponieważ kwoty z tych źródeł zwyczajnie się nie bilansowały. Teraz dysponuję całym pakietem dokumentów i od razu wyjaśniam, że to zaledwie fragment napompowanego rekordu, nie pełna wartość. Wybrałem konkretny przykład, żeby pokazać udokumentowany mechanizm oszukiwania donatorów i opinii publicznej.

Kalendarium kreatywnej księgowości Jerzego O., czyli jak z 32 500 zł z Allegro zrobić 94 000,01 zł "rekordu"

1. 4 grudnia 2013 roku Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji wydaje decyzję, w której pozwala Fundacji WOŚP przeprowadzić zbiórkę publiczną w ramach tzw. 22 Finału. We wniosku i pozwoleniu nie ma słowa o licytacjach Allegro i słusznie, bo licytacje te nie podlegają ani ówczesnej, ani obecnej ustawie o zbiórkach publicznych.

pozwolenie_maic.png

2. 16 grudnia 2013 roku PLL LOT sprzedaje firmie „Złoty Melon” dwa bilety lotnicze o wartości 29 000,01 zł. Sposobem zapłaty jest barter, czyli usługa za usługę, o czym jeszcze będzie szerzej.

Jednocześnie do prasy zarówno Fundacja WOŚP, jak i PLL LOT przekazują fałszywe informacje, że bilety zostały bezpośrednio przez LOT ofiarowane Fundacji.

a. Komunikat WPOŚP

Wspierając WOŚP, LOT przekazał na licytację dwa bilety w Elite Club na dowolny rejs Dreamlinerem. W skład pakietu wchodzi też szereg usług, które umilą i sprawią, że podróż LOT-em będzie jeszcze wygodniejsza (m.in. dowóz na lotnisko w Warszawie, asysta przy odprawie czy wizyta w business lounge). Aukcja prowadzona jest poprzez serwis orkiestrowych aukcji tworzony przy współpracy z Allegro i pozostało jeszcze 14 dni do zakończenia licytacji. Dodatkową atrakcją dla licytujących są… symboliczne kluczyki do Dreamlinera, które LOT otrzymał od Boeinga przy odbiorze pierwszej maszyny w Seattle w 2012 roku.

b. Komunikat prasowy PLL LOT

Wspierając WOŚP, LOT przekazał także na licytację dwa bilety w Elite Club na dowolny rejs Dreamlinerem. W skład pakietu wchodzi też szereg usług, które umilą i sprawią, że podróż LOT-em będzie jeszcze wygodniejsza (m.in. dowóz na lotnisko w Warszawie, asysta przy odprawie czy wizyta w business lounge). Aukcja prowadzona jest poprzez serwis Allegro i pozostało jeszcze 14 dni do zakończenia licytacji.

3. 9 stycznia 2014 roku, gdy bilety LOT od dawna wiszą na stronie Allegro, „Złoty Melon” zawiera umowę darowizny z Fundacją WOŚP. W imieniu darczyńcy podpisuje się prezes Jerzy O., w imieniu obdarowanej Lidia Niedźwiedzka-Owsiak.

umowa.png

Dodatkowo "Złoty Melon" wystawił WOŚP fakturę VAT (fachowców zapraszam do komentarzy na temat ewentualnego odzyskiwania VAT przy tego typu zabiegach)

Po co ta absurdalna operacja? Dla kasy oczywiście, ale do tego dojdziemy.

4. 10 stycznia 2014 roku na wniosek Fundacji WOŚP MAiC wydaje, niezgodną z ustawą o zbiórkach publicznych decyzję, o włączeniu do zbiórki WOŚP dwóch licytacji Allegro: bilety lotnicze LOT i loża na Stadionie Narodowym. Jerzy O. na siłę wciągnął licytacje do zbiórki, aby sobie zbudować podstawę do pompowania rekordu.

pozwolenie_maic_0.png

5. 13 stycznia 2014 roku ponownie na wniosek Fundacji WOŚP, MAiC wydaje niezgodną z ustawą o zbiórkach publicznych decyzję o włączeniu do zbiórki WOŚP jednej licytacji Allegro: 21 ikonografii Edmunda Dwurnika.

6. 23 stycznia 2014 roku pewien człowiek wylicytował na Allegro bilety, które nie należały już ani do PLL LOT, ani do „Złotego Melona”, na mocy darowizny z dnia 9 stycznia 2014 roku przedmiot aukcji był własnością Fundacji WOŚP.

7. 24 stycznia 2014 roku na jedno z konto WOŚP, ale nie konto zbiórki publicznej, co jest kolejnym naruszeniem ustawy o zbiórkach, od zwycięzcy licytacji trafia suma 32 500 zł.

8. W tym samym dniu, 24 stycznia 2014 roku, „Złoty Melon” sprzedaje w ramach barteru usługę reklamową, która polega na tym, że PLL LOT zapłacił 29 000,01 zł za naklejenie 4 serc WOŚP na samolocie Dreamliner. Kuriozum tej operacji jest podwójne, świat nie zna takiego przypadku, żeby linie lotnicze płaciły firmom za umieszczenie swojego logo na samolocie, zawsze jest odwrotnie. Po drugie sprzedaż nastąpiła kilka tygodni po tym, jak Dreamliner latał z serduszkami.

9. 3 marca 2014 roku Fundacja WOŚP składa sprawozdanie do MAiC z przeprowadzonej zbiórki i podaje następujące informacje:

Zarząd Fundacji Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy informuje, iż na dzień 28 lutego 2014r. na rachunku bankowym Fundacji o nr: 56 1240 1053 1111 0010 5346 6504 znajdowała się kwota: 46.949.146,78 zł (pismo z Banku Pekao S.A. w załączeniu).

W tej kwocie zawierają się:
- bezpośrednie wpłaty na konto; 6.915.507,02 zł,
- datki z puszek kwestarskich: 39.228.554,08 zł,
- datki ze skarbon stacjonarnych: 709.014,11 zł,
- środki ze sprzedaży „Cegiełek” osobom indywidualnym, biorącym udział w 8. Biegu „Policz się z cukrzycą”: 96.071,57 zł.

Na rachunek bankowy nie wpłynęły jeszcze środki z:

- wysyłania wiadomości sms na nr 75 565 — od operatorów sieci P4 Sp. z o.o., Orange Polska S.A., Polkomtel S.A. oraz T-Mobile Polska S.A. w łącznej wysokości 1.839.608,50 zł,
- aplikacji PeoPay Banku Pekao SA: 8.752,55 zł,
- sprzedaży podczas licytacji 21 sztuk ikonografii Edwarda Dwurnika pt. ..Gdańsk 2011” otrzymanych od Desa Modern S.A. w łącznej wysokości 19.589,50 zł.
- środki ze sprzedaży podczas licytacji rocznego użyczenia loży biznesowej otrzymanego od firmy PL.2012+: 74.200,00 zł,
-środki ze sprzedaży podczas licytacji dwóch biletów lotniczych w klasie Elite Club na przelot samolotem Boening 787 Dreamliner otrzymanego od Złoty Melon SP. z o.o.: 32.500,00 zł.

W związku z powyższym zebrana kwota w ramach 22. Finału wzrośnie do: 48.923.797,33 zł.

Stek manipulacji zawartych w tym oficjalnym dokumencie, nawet tak doświadczonego krytyka Jerzego O., jak Matka Kurka, powalił na łopatki. Przypomnijmy kasa za wygrane bilety na aukcji Allegro wpłynęła na konto Fundacji WOŚP w dniu 24 stycznia, ale nie było to konto zbiórki, tylko konto Mbank nr 79114010100000524444001001 należące również do WOŚP.

mbank.png

Nikt inny tylko WOŚP od 24 stycznia do 28 lutego nie przelała środków z konta aukcji Allegro, które dopiero 3 marca trafiły na konto zbiórki PEKAO nr 56 1240 1053 1111 0010 5346 6504.

Nie przeszkadzało to jednak Jerzemu O. z bezczelnością "świętej krowy" wypisywać bzdury w sprawozdaniu. "Przy okazji" jak na dłoni widać, że kasa z 99,9% aukcji Allegro idzie na zupełnie inne konto i nigdy nie trafia do szpitali. Znów się pojawia pytanie, po co te wygłupy? Otóż po zaklepaniu sprawozdania, Jerzy O. rozliczył się z kasy jak mu się podobało i włos mu z głowy nie spadł.

Dane ze strony WOŚP, dotyczące "rekordu", czyli łącznej kwoty zebranej w ramach XXII Finału:

Zebraliśmy:52.448.765,49 PLN>

Na koncie finałowym uzbieraliśmy: 48.923.797,33 PLN
Na aukcje.wosp.org.pl zebraliśmy: 3.524.968,16 PLN

Proszę spojrzeć na pozycję nr 1 i pozycję nr 2. Co widać? Nic nadzwyczajnego? No to przypomnę rozliczenie zbiórki:

(...) środki ze sprzedaży podczas licytacji dwóch biletów lotniczych w klasie Elite Club na przelot samolotem Boening 787 Dreamliner otrzymanego od Złoty Melon SP. z o.o.: 32.500,00 zł.

(...) W związku z powyższym zebrana kwota w ramach 22. Finału wzrośnie do: (...) 48.923.797,33 zł.

Zgadza się co do grosza, prawda? Kasa z biletów sztucznie wciągnięta z Allegro i włożona do zbiórki, zgodnie z dokumentami przekazanymi do MAiC to 48.923.797,33 zł. To teraz zobaczmy co się stało z kwotą Allegro, czy się pomniejszyła o przeniesione do "puszki" bilety LOT?

allegro.png

Widać, że nic się nie stało? 32 500 zł Jerzy O. "zaksięgował" zarówno w rubryce zbiórki publicznej czyli "puszce", jak i w rozliczeniu Allegro, tym sposobem do rekordu poszło 65 000 zł, ale to jeszcze nie koniec. Pamiętać trzeba, że do zbiórki publicznej weszła też wartość „darowizny”, tych samych biletów wycenionych na 29 000,01 zł.

I tak z realnej sumy 32 500 zł, uzyskanej przez WOŚP za licytację na Allegro, pan Jerzy O., tworząc księgowe cuda na kiju, trzy razy sprzedał zmarzniętym dzieciom te same bilety i wrzucił do "rekordu" 94 000,01 zł.

W takim razie za ile w końcu z "rekordowej" sumy 52.448.765,49 zł, zebranej w czasie XXII Finału, Jerzy O. kupił sprzęt? Może chociaż te 48.923.797,33 zł z "puszki" na to przeznaczył? Nic podobnego, tak wygląda sprawozdanie z zakupów:

Z kwoty 46.712.912,65 zł wynikającej z rozliczenia zbiórki publicznej w ramach 22. Finał zrealizowaliśmy następujące cele:

rozliczeniexxxi.png

10. Z wymyślonych 52.448.765,49 zł do szpitali, oczywiście po półtora roku i po skasowaniu około 1,5 miliona odsetek, trafiło o 6 milionów mniej niż Jerzy O. wykrzyczał w telewizji. Tego sprawozdania nie znajdziecie na stronach WOŚP. Zamiast dokumentów jest tam kolejna radosna obrazkowa kreacja „na co idą Twoje pieniądze”, udowadniająca, że Jerzy O. kupił sprzęt medyczny za świstek papieru zwanym "darowizną" i za zdublowane pozycje księgowe na kwotę 65 000 zł.

11. 6 czerwca 2015 roku „Złoty Melon” składa w Urzędzie Skarbowym CIT-10, który pozwala na odliczenie od podatku wartości biletów (29 000,01 zł) przekazanych WOŚP w ramach „darowizny”, tych samych biletów rzekomo podarowanych przez PLL LOT.

PIT-darowizna.png

Laikowi zapewne spuchnie głowa, ale resztką sił intuicyjnie zapyta dlaczego LOT po prostu nie wystawił biletów na aukcję Allegro albo nie przekazał biletów bezpośrednio WOŚP? Po co WOŚP wnioskowała do MAiC o wciągniecie 3 wybranych aukcji Allegro do zbiórki publicznej, skoro kilkanaście tysięcy innych znalazło się poza zbiórką? Odpowiedź znajduje się w… „rekordowym XXII Finale”. Pan Jerzy O. i Dzidzia przy pomocy prymitywnych operacji księgowych, z realnej kwoty 32 500 zł, uzyskanej z licytacji biletów LOT zrobili 94 000,01 zł do „rekordu”. Rzecz jasna poza wpłaconą kwotą 32 500 zł, cała reszta to „pusty” księgowy przebieg jeśli chodzi o sprzęt dla dzieci. Nigdy 61 500,01 zł wykazane w „rekordzie” nie trafiło do żadnego szpitala, te pieniądz zwyczajnie nie istnieją. Koszty kreacji księgowych poniósł PLL LOT, który sprzedając bilety nie odliczył grosza od podatku, Fundacja WOŚP sztuczną darowizną powiększyła przychód, a tym samym kwotę podatku dochodowego. Jedynym beneficjentem jest „Złoty Melon”, który na sztucznych operacjach księgowych pomniejszył sumę należnego podatku i jeszcze ogłosił się OFIARODAWCĄ.

Warto się tak trudzić? Nie tylko warto, ale jest się o co bić. Rok w rok gigantyczna kasa wypływa z WOŚP i "Złotego Melona". Tylko "Złoty Melon" w roku podatkowym na usługi obce przeznacza około 10 milionów złotych.

Fragment raportu KRS "Złotego Melona", który każdy może sobie zamówić i potwierdzić dane.

krsmelon.png

Zgadnijcie, kto te usługi wykonuje? O zgadywaniu piszę całkiem poważnie, bo Jerzy O. i na torturach nie chce tej najsłodszej tajemnicy wyjawić. Na szczęście część danych jest dostępnych. Przesuwanie kosztów na WOŚP i powiększanie zysków „Złotego Melona” pozwala Jerzemu O. zlecać usługi na miliony złotych, prywatnym firmom należącym do samego Jerzego O. lub najbliższej rodziny pana "Jurka". Kiedyś głównym podwykonawcą „Złotego Melona” była słynna "Mrówka Cała", to zaledwie skromny fragment z wielomilionowych zleceń.

Obecnie jest to firma Tabasco należąca do Jacka Stachery, partnera życiowego Aleksandry Owsiak (córki Jerzego O.).

stachera.png

Pan Jacek jest ojcem najmłodszej wnuczki Jerzego O., jednocześnie pracownikiem „Złotego Melona”, fundacji WOŚP i szefem zatrudnionej w Tabasco Aleksandry Owsiak. W rodzinie nic nie zginie.

olaowsiak.png

W rezerwie „Złoty Melon” ma firmę „Jasna Sprawa” należącą do Jerzego O.

sprawa.png

oraz Feel Mint Production, której właścicielem jest młodsza córka Ewa Owsiak.

ewaowsiak.png

Pokazany mechanizm to rzecz jasna kropla w morzu księgowych cudów, te same operacje wykonano na pozostałych dwóch aukcjach Allegro: 19.589,50 zł za 21 sztuk ikonografii Edwarda Dwurnika i 74.200,00 zł za lożę na Stadionie Narodowym. Pozycje również zostały zdublowane co daje następne 93 789,5 zł, których nigdy w "rekordzie" nie było, razem ponad 150 tysięcy sztucznego "rekordu". Wskazałem na wierzchołek góry lodowej, ale i to skompromitowałby każdego "filantropa", tylko nie "świętą krowę" Jerzego O., który znów się cynicznie zasłoni dziećmi i serduszkami. Do czasu, prawdziwe arcydzieła kreacji księgowej znajdują się w dokumentach, których "Jurek" bał się pokazać w sądzie i nadal, łamiąc prawo, odmawia udostępnienia w trybie dostępu do informacji publicznej. Czasy się zmieniły i "święta krowa" będzie traktowana po świecku, mam to obiecane w kilku miejscach, wszystkie manipulacje zostaną ujawnione. Dziękuję za uwagę.

Kategoria publikacji: 
Ocena: 
6
Average: 6(12 votes)

Oni nie udają, oni są idiotami i do tego paranoikami – weganie i rowerzyści

$
0
0

Krótki test potwierdziłby tytułową diagnozę w 100% i tak też zamierzam postąpić. Szkolne pytanie konkursowe. Co chciał wyrazić podmiot liryczny? "Tak jakby świat według marksistowskiego wzorca musiał automatycznie rozwijać się tylko w jednym kierunku - nowej mieszaniny kultur i ras, świata złożonego z rowerzystów i wegetarian, którzy używają wyłącznie odnawialnych źródeł energii i walczą ze wszelkimi przejawami religii. To ma niewiele wspólnego z tradycyjnymi polskimi wartościami"? Żeby nie było podejrzeń z cyklu uczył Marcin Marcina, sam z prawdziwą przyjemnością odrobię zadanie domowe na poziomie 7 klasy dawnej szkoły podstawowej. Autor używając metafory i porównań, chciał wyrazić swój protest przeciw skrajnie ideologicznej wizji świata, który w rzeczywistości nie istnieje, ale jest bezpardonowo kreowany przez wąską grupę ludzi i narzucany większości. Odwołanie do marksizmu podkreśla, że ideologicznie wypaczona formuła zmierza do swoistej urawniłowki, czyli sprowadzenia wszystkich ludzi do pozycji „nowego człowieka”. Ów gatunek homo, niekoniecznie doposażony w sapiens, winien hołdować pewnym postawom i wręcz kultywować określony styl bycia.

Metaforyczne nawiązanie do ekologicznych środków lokomocji w postaci rowerów i tak zwanego zdrowego stylu życia, który w tym przypadku odnosi się do modnego weganizmu, pełni jednocześnie funkcje hiperboli. Autor w żadnym razie nie krytykuje poszczególnych pasji, czy też pomysłów na życie, zwraca jedynie uwagę, że owe pasje i pomysły przybierają formę karykaturalnych mód. Nie jest przypadkiem, że podmiot liryczny opisał „nowego człowieka” wyposażając go w ekologiczny rower, wegetariańską dietę, zamiłowanie do odnawialnych źródeł energii i brak akceptacji do wszelkich przejawów religii. Ta hiperbola ma ironicznie definiować nową wersję marksistowskiego człowieka wykutego na obraz i podobieństwo medialnych przekazów promujących skrajnie lewicowe poglądy, które nie są odzwierciedleniem społecznego zainteresowania, ale próbą ich siłowego wpojenia.

W skrócie tak, by to wyglądało tyle, że w mojej podstawówce na pewno nie wystarczyłoby, na” trzy z dwoma”. Nie rozpisywałem się nadmiernie, bo chcę pokazać, że nawet takiej, dalekiej od podstawowej, interpretacji prostych słów rytualnie oburzeni lewacy nie dokonali. Dlaczego nie dokonali? Odpowiedziałem w tytule i podtrzymuję zdanie w całości. Jedynie głęboko upośledzony intelektualnie człowiek, czyli zwyczajny idiota, może doszukać się w wypowiedzi Witolda Waszczykowskiego ataku na zwolenników jarskiej kuchni i miłośników rowerowych wycieczek. Nikt inny tylko paranoik zrobi z tej dowcipnej, lekkiej gry słów, problem społeczny z cyklu „podzielił Polaków”. I proszę mi nie zarzucać obrażania „inaczej myślących”, bo przykładów potwierdzających stan rzeczy jest nadto. Nim wziąłem się za felieton byłem przekonany, że za chwilę jakaś znana „weganka” albo kolarz szosowy wyrazi swoje święte oburzenie i przypnie sobie opornik. W trakcie pisania na GW pojawiła się pierwsza ochotniczka, ale nie mam pojęcia nad czym dokładnie łkała, wystarczył mi nagłówek do stwierdzenia paranoi i idiotyzmu.

Moi Kochani Inteligentni Polacy, przynajmniej tak inteligentni, by zrozumieć co podmiot liryczny miał na myśli, to jest odwieczna zabawa głupich, w której nie wolno brać udziału. Największym błędem myślących jest próba wyjaśniania idiocie, jaki jest sens zdania podrzędnie złożonego. Niestety inteligentni ludzie w naiwności swojej, dają się zapędzać w kozi róg i tłumaczą się nie z tego, co powiedzieli, ale z tego, czego idiota nie zrozumiał i paranoik uwypuklił. Odpowiedź powinna być prosta i zawsze taka sama. Szanowana Pani, szanowny Panie, miałem na myśli dokładnie tyle, co powiedziałem. Do widzenia. Każda inna reakcja wzmaga paranoję, w której rowerzysta czuje się gestapowcem, jarosz zomowcem i wszyscy ofiarami starego kawalera mieszkającego z kotem. Nie tłumaczyć się idiotom, nie dyskutować z paranoikami, robić swoje, podpisywać nowe ustawy, wybierać inteligentnych ludzi na odpowiedzialne stanowiska, śmiać się z tego, co napisał „Die Welt”. Istniałaby minimalna szansa na jakiś kompromis i nić porozumienia, gdyby oni udawali, ale oni nie udają, oni są.

Kategoria publikacji: 
Ocena: 
6
Average: 6(10 votes)

Opiniotwórczy polski portal kontrowersje.net: „Niemcy wracają do polityki rasowej Hitlera!”

$
0
0

Dzień dobry, nazywam się Helmut Schumacher i jestem Niemcem, który na stałe przebywa w Polsce. Po raz pierwszy od wielu lat wstydzę się, że jestem Niemcem, gdy słyszę od swoich polskich przyjaciół, że w tym kraju niemieckim wróciła informacyjna polityka Goebbelsa i segregacja rasowa przeprowadzona na wzór Rudolfa Hessa. Tutaj w kolebce europejskiej solidarności, w przedmurzu chrześcijaństwa, Polacy z największym niepokojem patrzą, jak w Niemczech powraca cenzura i propagandowe kroniki ocenzurowane będące kopią filmów Leni Riefenstahl. Cała Europa jęknęła pod ciężarem wiadomości, że niemieckie media naruszyły wszelkie standardy demokratyczne i prawo unijne, zakładając blokadę informacyjną na dramatyczne wydarzenia, które miały miejsce w Kolonii, gdzie grupa napastliwych Arabów usiłowała zgwałcić kilkadziesiąt niemieckich kobiet. Jarosław Kaczyński, lider Prawa i Sprawiedliwości, największej i obecnie rządzącej w Polsce partii, wyraził swoje najgłębsze zaniepokojenie obrotem spraw w Niemczech. W wywiadzie udzielonym Telewizji Polskiej, Kaczyński poproszony, przez opiniotwórczego dziennikarza Michała Rachonia, o komentarz do sytuacji w niemieckich mediach, powiedział między innymi.

„Patrzymy na to ze zdziwieniem, ale też z nieukrywanym niepokojem. Polska w najbliższym czasie postawi kwestię nazistowskich resentymentów na forum europejskim. Owszem Angela Merkel wygrała wybory w ramach procedur demokratycznych, ale pamiętajmy, że Hitler również został wybrany w wolnych wyborach przez Niemców. Inną istotną kwestia jest to, że wynik wyborczy nie przekłada się na mandat udzielony przez cały naród niemiecki, który zaledwie w 25% poparł Panią Kanclerz. Nie może być zatem mowy o tym, żeby władza tak słabo reprezentowana decydowała o losach dziesiątek milionów Niemców. Biorąc pod uwagę fakt, że młoda niemiecka demokracja ciągle dźwiga brzemię tragicznej totalitarnej przeszłości, nie możemy pozwolić by to co najgorsze pod jakąkolwiek postacią wróciło. Z przykrością stwierdzam, że kanclerz Merkel zachowuje się bardzo podobnie i zmierza w tym samym kierunku, co Władimir Putin, który jak wiadomo traktuje własnych obywateli z wyjątkową pogardą. Odrębną, ale w żadnym wypadku nie mniej ważną sprawą, jest przestrzeganie przez Niemcy praw przynależnych każdemu człowiekowi, a zwłaszcza ludziom, którzy w konkretnych zdarzeniach z całą pewnością nie mogą być uznani za stronę dominującą. Napaść agresywnych Arabów na niemieckie przestraszone kobiety, mnie Polakowi, jednoznacznie kojarzy się z okropieństwem wojny i barbarzyństwem zarówno nazistowskiej, jak i bolszewickiej armii – dodaje znany z kurtuazji wobec kobiet Jarosław Kaczyński”.

W zupełności ze stanowiskiem Kaczyńskiego zgodził się wieloletni opozycjonista walczący z totalitarnym systemem komunistycznym, legendarny Andrzej Gwiazda. Bardzo podobne stanowisko zajęło stowarzyszenie polskich rodzin, które w czasie II Wojny Światowej przechowały prześladowanych przez Niemców Żydów. Oburzenie wyrażone przez wybitne postaci polskiego życia publicznego, na szczęście natychmiast przełożyły się na postawę niemieckiej opozycji i ruchów społecznych. Partia SPD już nawiązała liczne kontakty z wysokimi urzędnikami brukselskimi i ma zamiar doprowadzić debaty w Parlamencie Europejskim, poświęconej w całości zagrożeniu demokracji i rasistowskiej polityce rządu Angeli Merkel. SPD wspiera Niemiecki Komitet Obrony Demokracji założony spontanicznie przez zwykłych obywateli. W inicjatywie tej, na razie, jako obserwator, chce wziąć udział prezydent Europy Donald Tusk. Jako Niemiec czuję się upokorzony stylem i jakością niemieckiej pseudo demokracji, jest mi zwyczajnie po ludzku wstyd, że Niemcy, którzy przecież korzystają ze szczodrości polskiego podatnika, nie potrafią wznieść się ponad niski poziom polityki nacjonalistycznej i rasistowskiej.

Czy autorowi odbiło? Nie, autor ma się całkiem dobrze i trzeźwo, ale pierwsze skojarzenie Czytelnika jest jak najbardziej naturalne i trafione w dziesiątkę. Podobne idiotyzmy spod klawiatury zdrowego na ciele i umyśle dziennikarza, korespondenta, czy publicysty nigdy by nie wyszły. Nagromadzenie głupoty, przerysowań, niedorzecznych analogii powoduje całkowite mulenie umysłu, ale przecież dokładnie takie same teksty i to hurtowo powstają. Różnica polega na tym, że przemilczenie tego, co bydło przemycane przez islamskich fanatyków zrobiło w Kolonii, rzeczywiście jest czymś wybitnie niepokojącym i obrazującym całkowity upadek polityki Merkel. Dalej różnice są mniejsze, bo nie Helmut Schumacher z Polski pisze takie denne epistoły, ale wyrobnicy Michnika na delegacji w Niemczech, ewentualnie Wroński na niemieckim blogu. Można wypowiedzieć tysiące słów, a i tak groch odbije się od ściany, wówczas dobrym rozwiązaniem jest obraz lub chociaż ilustracja. Niczego w powyższym pastiszu nie wymyśliłem, żywcem przepisałem zasłyszane i przeczytane fragmenty dzieł autorów z folkslisty. Przyjrzyjcie się dobrze funkcjonariusze Czerskiej, Wiertniczej i paru innych Żakowskich, bo to o was i to wasze. Takimi błaznami jesteście, taką burzę w sedesie wywołujecie i tyle się o was Europa dowie, co na własny kraj nasracie.

Kategoria publikacji: 
Ocena: 
6
Average: 6(15 votes)

Spotkanie Orbana i Kaczyńskiego to bardzo dobry strzał i oby początek serii

$
0
0

Polityka to nie romantyczny mit oparty na szlachetności i prawdomówności, polityka jest brudna jak woda po starodawnej kąpieli całej rodziny i dlatego znów zamierzam napisać politycznie nie estetycznie. Orban stracił mój szacunek po układzie z Putinem, bo z takimi ludźmi w układy się nie wchodzi z jednego, bardzo oczywistego powodu – szubrawcy nigdy nie dotrzymują warunków umowy. W całości podtrzymuję zarówno swoją krytyczną ocenę, jak i prognozę, że Orban za tę głupotę zapłaci, ale to są problemy Orbana, nie moje i nie nasze. Z argumentami typu, ale przecież Kaczyński odmówił spotkania w trakcie kampanii, cóż za hipokryzja, nie ma sensu dyskutować, bo smarkaci nie politycy podobne farmazony wypowiadają. Jedynym godnym uwagi spojrzeniem na niespodziewane wydarzenie jest oszacowanie korzyści w wymiarze politycznym, co nie jest łatwe. Ciężko się podjąć analizy bez jakichkolwiek konkretów. Jestem w takim samym położeniu, jak przerażeni redaktorzy TVP, którzy nie wiedzą, co się dzieje, z tym, że ja się niczego nie boję. W zastanych warunkach pozostaje się ratować intelektem, intuicją i wyobrażeniem. Kaczyński to polityk pełną gęba, jednocześnie jest za stary, żeby zmienić swoje przyzwyczajenia. On już nigdy nie polubi i nawet nie zaakceptuje medialnego cyrku zwanego PR. W duszy Kaczyńskiego nie siedzę, mimo wszystko jestem pewien, że On reaguje na tę problematykę mniej więcej tak, jak przeciętny facet na: „I co nic mi nie powiesz? No u fryzjera byłam, mógłbyś chociaż raz zauważyć, że się dla ciebie staram”. O ile w małżeństwie jeszcze można sobie jakoś żonę wychować, to w polityce współczesnej bez medialnego otępienia nic się nie uda. Nie będziesz ty czarował i zwodził, to ciebie zwiodą i elektorat oczarują.

Nie wiem jaki był bezpośredni powód spotkania, ale wiem o czym sam bym chciał z Orbanem porozmawiać. Za temat numer jeden w spotkaniu z Orbanem wybrałabym: „Stary jak Ty to robisz, że jedziesz ostro i naród za Tobą stoi”. I prawdopodobnie identyczny temat wybrał Jarosław Kaczyński, który przemógł odrazę i w końcu zainteresował się osłoną dla swojej ze wszech miar słusznej ofensywy. Jedno drugiemu nie tylko nie przeszkadza, ale w dobie masmediów nie może bez siebie żyć. Trzeba wykosić Trybunał Konstytucyjny, trzeba przeorać media publiczne i jeszcze głębiej wymiar sprawiedliwości i do tych operacji potrzeba znieczulenia. Orban znalazł jakiś patent, którego prawdę mówiąc nie znam, bo nigdy się węgierskiej codzienności nie przyglądałem. Naturalnie wszystkiego przeflancować się nie da i bardzo często proste kalki przynoszą odwrotny skutek, niemniej dałbym wiele, żeby poznać technikę budowania społecznych nastrojów, którą Orban opanował perfekcyjnie. Zobaczymy, czy moje przypuszczenia zawierają bodaj okruchy rzeczywistych rozmów i ustaleń na szczycie Kaczyński Orban. Weryfikacja nie przysporzy większych problemów, jeśli za parę dni zobaczymy zupełnie inna politykę wizerunkową PiS, to wszystko stanie się jasne. Komunikacyjnej korekty trzeba było dokonać wcześniej, ale to się tak dobrze mówi.

W przeciwieństwie do rozkapryszonych publicystów, rozumiem powagę wyzwania i nie dziwię się Kaczyńskiemu, że olał formę, bo treści do przepchnięcia było i jest pod sufit. Co gorsze czas naglił niemiłosiernie. Straty na pewno były, jednak zysków znacznie więcej i teraz powoli można się zająć koordynowaniem formy i treści. Obok tematu numer jeden dla Kaczyńskiego, podejrzewam temat numer jeden dla Orbana i wspólny trzeci temat. Węgierski premier na pewno chciał usłyszeć, jakie będzie stanowisko Polski w sprawie „imigrantów” i to jest jeden problemów, który wymaga ustalenia wspólnej polityki w obszarze stosunków z Brukselą. Tutaj jestem prawie pewien, że Węgry 13 stycznia staną za Polską, a Polska stanie za Węgrami w związku z paranoją niemiecką. Nos mi podpowiada, że jesteśmy świadkami bardzo ważnego i przełomowego spotkania i liczę, że za parę chwil zobaczę potwierdzenie przypuszczeń na własne oczy. Tak się robi dobrą, skuteczną politykę, oby więcej i częściej PiS umiał zaskakiwać podobnymi zagraniami, to szybciej i ciszej pogrzebiemy tę Sodomę z Gomorą, zwaną RP III.

Kategoria publikacji: 
Ocena: 
5.736
Average: 5.7(15 votes)

Jak Prezydent Andrzej Duda kazał Jerzemu O. na nartach z Pałacu zjeżdżać!

$
0
0

Historia przekazania przez Prezydenta Andrzeja Dudę nart na aukcję Fundacji WOŚP, to kwintesencja patologii życia publicznego w Polsce, która zawiera wszystkie elementy i cały schemat ogłupiania ludzi. Niby mamy do czynienia z błahostką, bzdurą totalną, ale właśnie z takich nic nieznaczących epizodów robi się w RP III rację stanu, ku uciesze gawiedzi. Zacznę od końca, jak 90% dziennikarzy i chyba jeszcze więcej komentujących w Internecie. Bez najmniejszej pompy, jakiegokolwiek zadęcia, oficjalnego komunikatu, czy nawet krótkiego „Siema”, Prezydent Andrzej Duda przekazał swoje podpisane narty na licytację Fundacji WOŚP. Zewsząd rozległy się dowcipne, pełne oburzenia i w najlepszym razie obojętne komentarze. Dowcipni darli się wniebogłosy, że „sekciarz smoleński”, „marionetka Kaczora”, „morderca demokracji” i „zamachowiec konstytucyjny” załatwił „Pisdzielców”, którzy krytykują WOŚP. Oburzeni nie mając pojęcia o czym mówią i piszą, wygłaszali moralne tyrady zarzucając Andrzejowi Dudzie dobrowolne wspieranie oszustwa, ocieplanie wizerunku kosztem pryncypiów i w końcu tani PR, który nie licuje z powagą urzędu. Obojętni kwitowali rzecz krótko – trudno, dał to dał, jego sprawa i te słowa najlepiej oddają przebieg wydarzeń zakończonych licytacją prezydenckich nart na Allegro. Jak nie wiesz o co chodzi, to się nie odzywaj! Słyszałem te słowa w dzieciństwie po sto razy, bo taki byłem uparty i takie Mama miała ze mną problemy. Jako dorosły i doświadczony uczestnik postępowań sądowych nauczyłem się jednego, najpierw ustal stan faktyczny, potem stawiaj zarzuty. Wyroki na Andrzeja Dudę wydała ignorancja, lenistwo intelektualne i owczy pęd, którego siłę stanowi prostackie gonienie za sensacją, bo to łatwiejsze niż skomplikowane pozyskiwanie wiedzy. Oto jak było z nartami.

Tuż po objęciu urzędu przez Prezydenta Andrzeja Dudę zaczął się jazgot i nagonka, w znanym michnikowskim stylu. Działo się to kilka miesięcy przed powołaniem rządu PiS, gdy tematami na topie było: „nie podał ręki Kopacz”, „doniósł na Polskę w Anglii”, „podzielił Polaków na obchodach Sierpnia 80 w Gdańsku”. Pod ten ostatni wątek podłączył się Jerzy O., bo któż lepiej by się nadawał od syna pułkownika peerelowskiej bezpieki, brata ormowca i pracownika spółki powołanej przez WSI, do zajęcia stanowiska w sprawie Solidarności. 1 września 2015 roku Jerzy O. w swoim kabotyńskim, chamskim i prowokującym stylu, wyniesionym z rodzinnych tradycji, napisał list do Prezydenta Andrzeja Dudy, żeby przypomnieć o istnieniu prezesa „Złotego Melona”. Fragmenty tego tragikomicznego działa:

Szanowny Panie Prezydencie,

Pisze do Pana obywatel Jerzy Owsiak w sprawie "Solidarności". Jestem Prezesem Zarządu Fundacji WOŚP, która co roku organizuje Wielki Finał zbiórki pieniędzy na sprzęt medyczny dla szpitali w całej Polsce. W ciągu 23 lat zebraliśmy i wydaliśmy na zakupy i programy medyczne blisko 600 milionów złotych! Muszę przyznać, że jestem spełniony w tym niezwykłym dziele ludzkiej solidarności. Jestem dumny, że takie akcje mają miejsce w Polsce, jestem dumny z Polski i w moich podróżach po świecie opowiadam z wypiekami na twarzy o Polsce i Polakach! (…)

Nie jest Pan moim Prezydentem, ale szanuję wybór Pana na to stanowisko. Szanuję także Pana zdania i opinie. Proszę mi więc odpowiedzieć na jedno pytanie - jeśli nie byłem robotnikiem w 1980 roku i nie jestem Pana zwolennikiem czy mam prawo przyklęknąć i schylić czoło w czasie uroczystości związanych z 35 rocznicą podpisania porozumień sierpniowych? Nadmieniam, że mój status religijny nie da się opisać jednym słowem, a moje poglądy polityczne bardzo różnią się od partii, które Pan reprezentuje. Nie byłem bojownikiem, a Polskę dzisiaj uważam za kraj sprawiedliwy. Czy mogę liczyć na Pana odpowiedź?

Jerzy Owsiak

Źródło: http://www.wosp.org.pl/fundacja/aktualnosci/list_jerzego_owsiaka_do_prezydenta_rzeczypospolitej_polskiej

3 listopada 2015 roku do „dziennikarza”, który zaczynał karierę w Radiokomitecie pod prezesem Jerzym Urbanem, dotarła odpowiedź ministra Łopińskiego. Pan Maciej Łopiński w mistrzowskim stylu wskazał prowokatorowi miejsce w szeregu:

W imieniu Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej pragnę podziękować za Pana list. Z uznaniem przyjąłem Pańską deklarację o szacunku dla demokratycznej decyzji wyborców, na mocy której Pan Andrzej Duda objął urząd głowy państwa. Cieszę się że już w pierwszym zdaniu swojego listu ocenił się Pan jako obywatel. Właśnie w odnowieniu ducha obywatelskiej odpowiedzialności za państwo Prezydent upatruje szansy na załagodzenie tych polskich sporów, których jedynym skutkiem jest osłabienie poczucia narodowej wspólnoty i topniejący kapitał społeczny.

Pan Prezydent z szacunkiem przeczytał te fragmenty Pańskiego listu, w których pisze Pan o corocznej kweście w ramach akcji "Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy". Nie ulega wątpliwości, że idea zbiórki pieniężnej na ważne cele charytatywne zasługuje na pochwałę. Dlatego też prezydent nie odmawia datku napotkanym wolontariuszom WOŚP(…)

Prezydent Andrzej Duda z zadowoleniem przyjmuje wszelkie sygnały świadczące o tym, że jest możliwa pozytywna ewolucja stylu i treści debaty publicznej w naszym kraju. Pana list pozwala sądzić, że również Pan dostrzega potrzebę większego poszanowania zasad takich jak wymóg rzeczowego, uczciwego przedstawiania własnych (poglądów?)* czy nakaz szacunku wobec osoby adwersarza z którym podejmuje się polemikę.

Życzę Panu jak i Pana współpracownikom odpowiedzialnego wypełniania wyznaczonych sobie celów.

Źródło: http://kreciola.tv/video/144495282 . List nie został opublikowany przez Jerzego O., trzeba go było sczytać z ekranu stąd *.

Na tę odpowiedź Jerzy O. zareagował mentalnym odruchem, nie udała się prowokacja, bo media się nawet nie zająknęły nad wygłupami „dyrygenta”, to postanowił wejść oknem do Pałacu. Nasmarował „koncyliacyjną” propozycję, aby Prezydent Andrzej Duda, wzorem swoich „zacnych” poprzedników: Wałęsy, Kwaśniewskiego i Komorowskiego, włączył się aktywnie i z rozmachem w szlachetną akcję WOŚP. Ten ostatni list był tak tajny i desperacki, że jego treści nie ma w całym Internecie, jest jedynie machnięcie przed kamerą, ale to wystarczy, żeby odczytać zamiary Jerzego O. Zgrałem fragment wypowiedzi Jerzego O., który jednoznacznie pokazuje o co zabiegał i jaką prowokację usiłował przeprowadzić.

Źródło: http://kreciola.tv/video/144631102

Prawdę mówiąc w tym miejscu urywa się moja widza, ale jestem przekonany, że Jerzy O. lub jego pracownicy kontynuowali namolną prowokację, zresztą zakrojoną na szeroką skalę. WOŚP od lat zwraca się do wielu postaci ze świecznika, w tym polityków, o przekazanie gadżetów na aukcje Allegro i o tym Jerzy O. mówił wielokrotnie. Oczywiście ma to charakter szantażu emocjonalnego, zawsze też wybiera się jakieś ofiary i krzyczy, że ten, czy tamten „nas nie popiera, ale my robimy swoje dla ratowania życia dzieci”. Trudno sobie wyobrazić, żeby z taką samą „prośbą” WOŚP nie zwróciła się do Prezydenta Andrzeja Dudy i to jest praktycznie finał akcji. Andrzej Duda po wymianie korespondencji z Jerzym O. i histerycznej żebraninie miał do wyboru:

a. Poddać się szantażowi i resortowej prowokacji, w konsekwencji zgodzić się na hucpę w Pałacu Prezydenckim z udziałem kamer.
b. Odmówić przekazania datku na rzecz WOŚP, czytaj Prezydent chce, żeby dzieci umierały w szpitalach.
c. Posłać Jerzemu O. prosty komunikat – masz narty i zjeżdżaj.

Kancelaria Prezydenta RP wybrała wersję C i trzeba było spytać o fakty, panowie dziennikarze i komentatorzy zanim otworzyliście buzię i napyskowaliście bez pojęcia o czym pyskujcie. Podsumowując. Mamy kolejny przykład na to, jak w polskim życiu publicznym kreowanym przez media i „autorytety” pierze się mózgi maluczkim. Klasyka gatunku. Telewizja i nawet Internet nie pokazały Jerzego O. wirtualnie biegającego z pęcherzem po Pałacu Namiestnikowskim. Nie pokazały całego prymitywu resortowego i stawiania Prezydenta RP w sytuacji: „albo dasz albo powiemy, że nie chcesz ratować dzieci”. Pokazały narty Prezydenta na Allegro i się zaczęło. Panowie redaktorzy swoim zwyczajem przeczytali Wyborczą, obejrzeli TVN i dalej jechać „moralnie”, w dodatku z sarkazmem, co też ten oszołom Matka Kurka teraz powie. To co zawsze powiem. Za robotę się weźcie amatorzy tanich bazarowych pogawędek. Minimum przyzwoitości i krztę wiedzy pozyskajcie, zanim otworzycie dzioby i oplujecie człowieka atakowanego przez prowokatorów. Panie Prezydencie, gratuluję klasy i poczucia humoru, w starciu z takim prymitywem tylko najlepszych na to stać! Niestety Panie Prezydencie pieniądze z aukcji Allegro WOŚP nie idą ani do "puszki", ani do szpitali, tylko do "Złotego Melona" i na pozostałe "koszty administracyjne". To ściema!

PS A może w ramach rehabilitacji media, jakiekolwiek, zechcą łaskawie podać do publicznej wiadomości, że wychowawca dzieci i młodzieży 13 stycznia 2016 roku o godz. 9.00 stanie przed obliczem Sądu Rejonowego w Złotoryi, za pomówienia i znieważenia, to jest czyny z art 212 i 216 kk. Przynajmniej tyle?

Kategoria publikacji: 
Ocena: 
0
Brak oceny

Rzeplińskiemu mięknie rura, TK odwołuje posiedzenie i wyklucza 2 sędziów PO

$
0
0

Pierwsza cześć tytułu chyba jest jasna dla wszystkich, którzy śledzą medialne doniesienia, drugą zaraz wyjaśnię, ale wcześniej parę słów komentarza. Gdyby się kierować żelazną logiką i konsekwencją, to wyroki i wykładnie Trybunału Konstytucyjnego powinny rozstrzygnąć kwestie składu sędziowskiego w sekund pięć. TK stoi na stanowisku, że trzech sędziów, nazwijmy ich PO, zostało wybranych prawidłowo, dwóch nieprawidłowo. Nie ma jednak żadnego stanowiska w kwestii sędziów, nazwijmy ich PiS, a przecież logika mówi to samo. Skoro 3 z PO jest zdaniem TK sędziami konstytucyjnymi, to tych dwóch z PiS powinno być tym bardziej, bo w przeciwieństwie do kolegów z PO są zaprzysiężeni. Proste prawda? To znaczy wcale nie proste, ale logiczne. Problem w tym, że prawnicy logiki wyłącznie się uczą, natomiast w praktyce stosują kazuistykę, która jest śmiertelnym wrogiem poprawnego rozumowania. Rzepliński i spółka nie kierują się prawem, czy zdrowym rozsądkiem, oni kierują się politycznym interesem i dlatego słyszymy te wszystkie idiotyzmy, że sikanie w górę jest konstytucyjne, ponieważ sikanie w bok konstytucję łamie. Dziękować Bogu poziom kompromitacji Rzeplińskiego i kumpli jest tak duży, że oni się całkowicie we własnej śmieszności pogubili.

W efekcie Rzeplińskiemu mięknie rura, co zresztą przewidywałem. Nic innego tylko totalne zagubienie stoi za wizytą u Prezydenta RP i odwołaniem posiedzenia Trybunału, które się miało odbyć 13 stycznia. Jednak głównym skutkiem są kabaretowo zapętlone decyzje i sentencje wyroków. Najpierw prezes Rzepliński uznaje, że rozpatrzenie skargi PO wymaga składu pełnego, ze względu na szczególną wagę ustawy, potem zmniejsza liczbę sędziów, bo składu pełnego po prostu nie ma. W kolejnych ruchach w sposób niedopuszczalny stosuje kodeks cywilny i wydaje zabezpieczanie na wniosek mecenasów z PO, a na końcu, po złamaniu ustawy o Trybunale Konstytucyjnym i kodeksu cywilnego, krzyczy w TVN24, że jego obowiązuje konstytucja bezpośrednio i żadne inne akty prawne. Oczywiście konstytucję Rzepliński również złamał i to kilkukrotnie, miedzy innymi jako autor niekonstytucyjnej ustawy. Dokładnie w tych samych oparach absurdu została sporządzona odpowiedź na moje podstawowe pytanie, jaki jest obecny skład sędziowski Trybunału Konstytucyjnego, ale tego już komentował nie będę, nie jestem w stanie, strasznie mnie brzuch boli po tej lekturze. Sam Trybunał Konstytucyjny tłumaczy drugą cześć tytułu, dodam niczym handlarz używanych samochodów – „cukiereczek, naprawdę warto”.

Szanowny Panie,
 
Odpowiadając na Pańskie zapytanie uprzejmie informuję co następuje.
 
Niekwestionowany jest status dziesięciu Sędziów (ich kadencje kończą się w różnym czasie w latach 2016−2021). Ponadto jest sześciu Sędziów wybranych na trzy wakaty (w miejsce Sędziów, których kadencje upłynęły 6 listopada br.) oraz dwoje Sędziów wybranych na dwa wakaty (w miejsce tych, których kadencje upłynęły 2 i 8 grudnia br.).

Trzech Sędziów, od których Prezydent RP nie odebrał ślubowania, nie jest pracownikami TK. Pięcioro Sędziów zaprzysiężonych przez Prezydenta RP jest pracownikami TK: zostały im przydzielone pokoje i pobierają wynagrodzenie, ale nie podejmują czynności orzeczniczych.

Ponadto informuję.

Sejm VII kadencji wybrał 8 października 2015 r. pięciu Sędziów (profesorów: Romana Hausera, Andrzeja Jakubeckiego, Krzysztofa Ślebzaka, Bronisława Sitka i Andrzeja Sokalę). Ich kadencje rozpoczęły się, ale Prezydent RP nie odebrał od nich ślubowania. Wybór trzech pierwszych z nich (mających zastąpić Sędziów, których kadencja upłynęła 6 listopada br.: Marię Gintowt-Jankowicz, Wojciecha Hermelińskiego i Marka Kotlinowskiego) został uznany za zgodny z Konstytucją. Wybór dwóch ostatnich (mających zastąpić Sędziów, których kadencje zakończyły się 2 i 7 grudnia br.: Zbigniewa Cieślaka i Teresę Liszcz) został uznany za niezgodny z Konstytucją (sygn. akt K 34/15); nie złożyli oni ślubowania i w odniesieniu do nich sprawa jest zamknięta.

Sejm VIII kadencji (po stwierdzeniu – uchwałami − braku mocy prawnej październikowych uchwał) dokonał 2 grudnia br. ponownego wyboru pięciu Sędziów (profesorów: Henryka Ciocha, Lecha Morawskiego, Mariusza Muszyńskiego, sędzi Julii Przyłębskiej i mecenasa Piotra Pszczółkowskiego). Złożyli oni ślubowanie wobec Prezydenta RP, ale wybór trzech pierwszych Sędziów był niezgodny z Konstytucją (nastąpił na miejsca już obsadzone), co TK stwierdził w wyroku o sygn. akt K 35/15.

 
Z poważaniem

Anna Wołoszczak

Zespół Prasy i Informacji

Biura Trybunału Konstytucyjnego

Kategoria publikacji: 
Ocena: 
5.84769
Average: 5.8(13 votes)

Kompendium "Wielkiej Ściemy"! 13 groszy do puszki 24 Finału WOŚP i portfela Jerzego O.!

$
0
0

Zbliża się 24 Finał WOŚP i czas na przedstawienie wszystkim Polakom, a szczególnie potencjalnym ofiarodawcom, kompendium wiedzy na temat biznesowej organizacji. W zeszłym roku napisałem tekst Do puszki Owsiaka: „12 groszy, tylko nie płacz proszę" i to zestawienie nadal jest aktualne, wymagało jedynie uzupełnienia o nowe informacje, które prostują nowe kłamstwa. W rzeczywistości medialnej wizerunek Jerzego O. i Fundacji WOŚP jeszcze się jako tako trzyma, ponieważ stara technika propagandowa z jednej strony rozpowszechnia fałszywe obrazy krytyków, z drugiej milczy na temat prawdziwej twarzy firmy i jej szefa. Zupełnie się tym nie zrażam i z pełną konsekwencją przypominam jak jest naprawdę i co się kryje za parawanem „charytatywności” zbudowanym z radosnych twarzy dzieci. Zebrałem ponownie wszystkie najważniejsze pytania w jedną całość i przedstawiam obszerną „ściągę” z odpowiedziami, które składają się wyłącznie z faktów i dokumentów. Kto będzie chciał dokonać rzeczowej analizy zamiast ekscytować się zwyczajowym „to rzuć na tacę czarnym”, ten z całą pewnością nie będzie miał zmarnowanych 15 minut życia. Główny problem z Jerzym O. polega na tym, że on nie pomaga, ale szkodzi i to w wielu obszarach życia publicznego. Przeciw matematyce, logice i etyce bezlitośnie obnażających WOŚP i Jerzego O. wytacza się „moralny” slogan: „niechby nawet kradł, ale przecież dzieci ratuje”. Takie same argumenty są powielane w najbardziej patologicznych rodzinach, gdzie mąż i ojciec bije żonę, dręczy dzieci, przepija połowę wypłaty, ale jednak drugą połowę przeznacza na chleb z pasztetem i dzięki temu wszyscy żyją. Odruch serca to bezinteresowność, nie marketing, szantaż emocjonalny i setki kłamstw usprawiedliwiających cyniczne wykorzystywanie ludzkiej wrażliwości. 13 groszy na 24 Finał WOŚP.

1. Nakłady na służbę zdrowia z NFZ i WOŚP.
nfzwosp.png
Przepraszam, że słupka WOŚP nie widać, ale pierwszy milimetr w Excelu pojawił się dopiero po rozciągnięciu wykresu na dwie strony.

2. Przeciętne wynagrodzenie pielęgniarki, lekarza, Jerzego Owsiaka i Lidii Niedźwiedzkiej- Owsiak.

zarobki.png
 
3. Finał WOŚP to wspaniała zabawa i radość dla dzieci?.
 
Dzieci w czasie Finału WOŚP

dzieciwosp.jpgdzieciwosp3.jpgdzieciwosp2.jpg
 
Jerzy Owsiak w czasie Finału WOŚP

owsiakf16.jpgowsiakmotor.jpegowsiakkosmos.jpg

4. „Zdemoralizowane chuje” – Jerzy Owsiak ze Zbigniewem Hołdysem o tych, którzy chcieli zapłaty za pracę na rzecz WOŚP.

 
Wypłaty dla Jerzego Owsiaka z firmy „Złoty Melon”, należy do WOŚP i rok rocznie wyciąga z „puszek” miliony złotych.

Umowy zlecenia dla Jerzego Owsiaka z firmy „Złoty Melon”, która należy do WOŚP


 
Wypłaty dla Lidii Niedźwiedzkiej-Owsiak za pracę w Fundacji WOŚP

zaroblid.png

Umowy zlecenia dla Lidii Niedźwiedzkiej-Owsiak z firmy „Złoty Melon”

Fragment raportu KRS "Złotego Melona", który każdy może sobie zamówić i potwierdzić dane.

krsmelon.png

Zgadnijcie, kto te usługi wykonuje? O zgadywaniu piszę całkiem poważnie, bo Jerzy O. i na torturach nie chce tej najsłodszej tajemnicy wyjawić. Na szczęście część danych jest dostępnych. Przesuwanie kosztów na WOŚP i powiększanie zysków „Złotego Melona” pozwala Jerzemu O. zlecać usługi na dziesiątki milionów złotych,prywatnym firmom należącym do samego Jerzego O. lub najbliższej rodziny pana "Jurka". Kiedyś naczelnym podwykonawcą była "Mrówka Cała" należąca do Lidii Niedźwiedzkiej-Owsiak, która z firmy "Złoty Melon" i Fundacji WOŚP otrzymała przelewy co najmniej na 1 300 000 złotych


 

W tej chwili to firma Tabasco Jacka Stachery, partnera życiowego Aleksandry Owsiak (córki Jerzego O.), jest numerem jeden.

stachera.png

Pan Jacek jest ojcem najmłodszej wnuczki Jerzego O., jednocześnie pracownikiem „Złotego Melona”, fundacji WOŚP i szefem zatrudnionej w Tabasco Aleksandry Owsiak. W rodzinie nic nie zginie.

olaowsiak.png

W rezerwie „Złoty Melon” ma firmę „Jasna Sprawa” należącą do Jerzego O.

sprawa.png

oraz Feel Mint Production, której właścicielką jest młodsza córka Ewa Owsiak.

ewaowsiak.png

5. Nie wrzucasz nie masz prawa krytykować, leczyć się na sprzęcie WOŚP i musisz podpisać deklarację?

sekta.png

Nie martw się, bo wszyscy wrzucają pod groźbą złamania prawa skarbowego, każdy podatnik łoży na biznesy Jerzego O. Finansowanie WOŚP przekraczające wartość zbiórki:

a. Samorządowa kieszeń podatnika. Po 100, p 70, po 50, po 30 tysięcy złotych na imprezy w 1000 miast i maisteczek.

gdansk.png

b. Budżetowa kieszeń podatnika.

Milionowe koszty związane z zabezpieczeniem imprez WOŚP przez służby mundurowe.
Milionowe sponsorowanie przez spółki skarbu państwa, zwolenia z VAT.
Bizantyjskie przygody "Jurka" - godzina lotu F16, 20 000 złotych.

c. Abonamentowa kieszeń podatnika.

Szef TVP2 Wojciech Pawlak: Niczego nie zabieramy, my dajemy. Inwestujemy w tę imprezę 1,6 mln zł, angażujemy ponad tysiąc ludzi. Jesteśmy otwarci na rozmowy z fundacją, ale nie w tej formie.

Czas antenowy dla WOŚP: TVP2 6,10 h, TV Regionalna 45 m, TV Polonia 4,10 h,  łącznie 11,5h. Przy tym była cała masa wejść w najbardziej atrakcyjnym czasie antenowym i w najbardziej oglądalnych serwisach, jak Teleekspress, Wiadomości, Panorama, plus regionalne ośrodki Polskiego Radia.

Licząc tylko i wyłącznie wejścia WOŚP w TVP2 według cennika reklam uzyskujemy: 8 776 650

Analiza kosztów czasu antenowego TV publicznej daje ponad 10 milionów dla samej TVP2.
 
6. Gdyby nie sprzęt WOŚP, dzieci umierałyby w szpitalach?
 
To nie dzieci żyją dzięki Owsiakowi, ale Owsiak i jego żona żyją z instrumentalnego traktowania dzieci. Jerzy Owsiak po śmierci 2,5-letniej Dominiki wszczyna awanturę, grozi zamknięciem WOŚP, obarcza winą za śmierć dziecka ratowników i dyspozytorów medycznych. Następnie spotyka się ministrem Arłukowiczem, wręcza mu projekt szkoleń sfinansowany przez WOŚP i zapowiada, że wystawi do przetargu na szkolenia firmę „Złoty Melon”. Obrzydliwe granie na emocjach, sznataż emocjonany, działania na poziomie sekty, które bardzo łatwo tą samą idiotyczną metodą można odwrócić. Bliźniaki w szpitalu we Włocałwku umarły pomimo sprzętu WOŚP, 8-letni chłopak umarł we Wrocławiu pomimo sprzętu WOŚP. Mały Adaś przeżył na sali szpitalnej w Prokocimiu bez jednego "serduszka" WOŚP.
 
7. Czy ty zrobiłeś więcej dla chorych dzieci od „Jerzego O.”? Nie dajesz nie krytykuj, WOŚP rozlicza się co do grosza i bez charyzmy „Jurka” nic by się nie udało ?.
 
Na pewno zrobiłeś więcej. Jedynymi osobami, które do puszki nie tylko nie wrzucają, ale wyjęły miliony złotych i przelały do swoich rodzinnych firm (patrz punkt 4.), są Lidia Niedźwiedzka-Owsiak i Jerzy Owsiak. Każdy zrobił więcej dla dzieci, bo nikt im tyle nie zabrał.
Fundacja WOŚP nie zbiera pieniędzy do puszek, na jej rzecz działają tzw. „sztaby”, czyli po prostu szkoły, domy kultury, hufce harcerskie.

sztaby.png

Te podmioty nie biorą ani złotówki za organizację zbiórki i nie dostają od WOŚP suchego chleba z wodą źródlaną, chociaż ustawa nakazuje zapewnie wolontariuszom ciepłych napojów i posiłków. Samorządy i czasami sponsorzy ponoszą wszelkie koszty. Rozliczenia ze sztabami to jeden wielki skandal. Pieniądze liczą sztaby, przekazują do banków, ale na końcu to WOŚP wystawia potwierdzenie, które ma się nijak do sprawozdania. Prócz różnic w kwotach, co jest niedopuszczalne, „Jurek” w ogóle nie rozlicza walut obcych i kosztowności (obrączki itp.)

 

Nigdy Jerzy O., ani 30 biurokratów WOŚP nie wyszło na ulice i nie zbierali pieniędzy. Jedynym sztabem, który bierze pieniądze z puszek za organizację Finału w Warszawie i do tego wypłaty jest sama WOŚP i Jerzy O. z rodziną. Koszt organizacji Finału to średnio 2,5 miliona, wypłaty dla pracowników 200 tys.

kosztyzbior.png

Ponad to koszty administracyjne WOŚP sięgają 7 milionów złotych, 30 pracowników ma do dyspozycji 4 nieruchomości i flotę kilkunastu samochodów. Dzieci zbierające do puszek nie dostały od Jerzego O. słonego paluszka. WOŚP nie zbiera żadnej kasy, WOŚP pasożytuje na „sztabach” i samorządach, następnie przejmuje okrągłą sumę, odcina od niej swoje koszty, resztę przez półtora roku trzyma na koncie, by skasować kolejne 2 miliony z odsetek i dopiero na końcu Jurek łaskawie kupuje sprzęt medyczny. Zakupy odbywają się w skandalicznych warunkach, w tej chwili jest złożonych kilka zawiadomień do prokuratury i sądów administracyjnych z podejrzeniami o korupcję i ustawione konkursy. O tym wszystkim media milczą!

Magia WOŚP i charyzma Jerzego O. została podsumowana samodzielną zbiórką fundacji, bez telewizji, organizacji pozarządowych i samorządów biurokraci i showman przez pół roku zebrali do puszek 278,82 zł

zbiorka.png

8. Artyści grają za darmo, a ZAIKS zwalnia z opłat?

Wielka i od samego początku ściema! Po polsku mówiąc gówno prawda, połaczona z potężnym biznesem robionym na chorych i zmarzniętych dzieciach.

ziel.png
 
9. "Przystanek Woodstock" to podziękowanie dla wolontariuszy, bezpłatna, najbezpieczniejsza i najpiękniejsza impreza rockowa?.
 
Nie dołączę do krytyków, którzy twierdzą, że na "Przystanek Woodstock" przyjeżdżają przyszli złodzieje, bandyci, gwałciciele, alkoholicy itd. Festiwal rockowy ma swoje prawa, chociaż dla mnie to festyn ludowy z tanim wyszynkiem na konserwach Lidla, ciepłą lurą udającą piwo i dymem "zioła" unoszącym się nad namiotami. Młodzi ludzie mają to do siebie, że korzystają z życia i nawet jeśli się upodlą, co na "Przystanku Woodstock"jest zjawiskiem masowym, to wcale nie wyznacza moralnej czy intelektualnej degrengolady. Poszaleją, dorosną, zrozumieją. Patologia w tej imprezie tkwi w kilku innych miejscach. Dla Owsiaka "Przystanek Woodstock" to największe żniwa, "Złoty Melon" ma wyłączność na obsługę, a przez lata "Mrówka Cała" posiadała prawa autorskie i wielosettysięczne zlecania na obsługę medialną. Te profity teraz przejęła firma Tabasco Jacka Sztachery, partnera życiowego Aleksandry Owsiak.

Cała ta ludowa zabawa przez lata była organizowana w fatalnych warunkach higienicznych i bez należytego zabezpieczenia ze strony odpowiednich służb. Założę się, że w Polsce może kilka tysięcy osób wie, że "Przystanek Woodstock" przez wiele lat odbywał się na polu minowym, czyli terenach po radzieckich poligonach, skąd wyjmowano tysiące min, niewypałów, niewybuchów i pocisków. Powyższe fakty potwierdza nie "wariat ze Złotoryi", ale raport NIK. Prawdziwy Woodstock wykreował legendy muzyki: Joe Cocker, Carlos Santana, Jenis Joplin. Polski Jarocin wypromował kultowe kapele: TSA, Tilt, Brygada Kryzys, Dezerter. Owsiak najpierw zarżnął największy i fenomenalny festiwal rockowy w Jarocinie, potem z "Woodstocku" zrobił coś pomiędzy karaoke i wiejską dyskoteką, gdzie od czasu do czasu ściąga emerytów udających "metalowców.

Kogo wypromował Owsiak? Nieśmiertelni są "ortalionowi sataniści" z grupy "Hunter", to też legenda, ale pobliskich gmin i powiatów. Wszystko to jest dyskwalifikujące, ale są jeszcze tragiczne statystyki. "Przystanek Woodstock" jest jedynym festiwalem w Polsce, na którym od lat giną ludzie. W sumie, w latach 2010-2014 było 6 zgonów, większość to wynik upojenia alkoholowego. Każdego organizatora podobne statystyki zniszczyłyby w ułamku sekundy, Owsiak bezczelnie wychodzi przed kamery i krzyczy o "najwyższych standardach bezpieczeństwa", ale to też się kończy. W tej chwili prokuratura prowadzi postępowanie w sprawie naruszeń ustawy o zbiórkach publicznych i innych art. Kodeksu Karnego.

10. Oddajesz 1% podatku WOŚP na sprzęt dla chorych dzieci?
 
W roku 2011 za całą kwotę uzbieraną z 1% WOŚP kupiła nową siedzibę.

siedziba.png
 
W roku 2012, tak zostały podzielone pieniądze z 1% podatku.

wodstoc1prc.png

11. Kup coś na Allegro, tak też wrzucasz do puszki i walczysz o rekord w kolejnym Finale WOŚP?
 
Allegro nigdy nie należało do zbiórki publicznej i nigdy pieniądze z Allegro w całości, a nawet w połowie nie zostały przeznaczone na cele zbiórki.Treść uchwały WOŚP rozliczającej XXI Finał:

W wyniku zbiórki Fundacja WOŚP zebrała 50 657 747,68 zł. Po odliczeniu kosztów przeprowadzenia
zbiórki  oraz  środków  uzyskanych  poza  wymogami  ustawy  z  dnia  15  marca  1933  
o zbiórkach publicznych (aukcje Allegro dopisek red.), do rozliczenia w MAiC pozostała kwota 45.023.597,47 zł.

Inny przykład. W czasie XXII Finału pieniądze jedynie z trzech aukcji Allegro zostały rozliczone w ramach zakupu sprzętu dla szpitali:

- 21 sztuk ikonografii Edwarda Dwurnika pt. ..Gdańsk 2011” otrzymanych od Desa Modern S.A. w łącznej wysokości 19.589,50 zł.
- roczne użyczenie loży biznesowej otrzymanego od firmy PL.2012+: 74.200,00 zł,
- licytacja dwóch biletów lotniczych w klasie Elite Club na przelot samolotem Boening 787 Dreamliner otrzymanego od Złoty Melon SP. z o.o.: 32.500,00 zł.

Wartość licytacji z całego Allegro to 3 524 968,16 zł.

"Rekord" to jedna wielka kreacja księgowa, te same kwoty są wielokrotnie zapisywane i dublowane.

Dane ze strony WOŚP, dotyczące "rekordu", czyli łącznej kwoty zebranej w ramach XXII Finału:
Zebraliśmy:52.448.765,49 PLN>

Na koncie finałowym uzbieraliśmy: 48.923.797,33 PLN
Na aukcje.wosp.org.pl zebraliśmy: 3.524.968,16 PLN

Proszę spojrzeć na pozycję nr 1 i pozycję nr 2. Co widać? Nic nadzwyczajnego? No to przypomnę rozliczenie zbiórki:

(...) środki ze sprzedaży podczas licytacji dwóch biletów lotniczych w klasie Elite Club na przelot samolotem Boening 787 Dreamliner otrzymanego od Złoty Melon SP. z o.o.: 32.500,00 zł.

To teraz zobaczmy co się stało z kwotą Allegro, czy się pomniejszyła o przeniesione do "puszki" bilety LOT?

allegro.png

Widać, że nic się nie stało? 32 500 zł Jerzy O. "zaksięgował" zarówno w zbiórce publicznej czyli w "puszce", jak i w rozliczeniu Allegro. Tym sposobem do rekordu poszło 65 000 zł, ale to jeszcze nie koniec, do zbiórki publicznej weszła też wartość „darowizny”, tych samych biletów na 29 000,01 zł.

Z realnej sumy uzyskanej na rzecz WOŚP poprzez sprzedaż biletów za 32 500 zł na Allegro, pan Jerzy O., tworząc księgowe cuda na kiju, trzy razy sprzedał zmarzniętym dzieciom te same bilety i zamiast 32.500 zł wrzucił do "rekordu" 94 000,01 zł. Takie operacje były powtarzane wielokrotnie na dużo większe sumy!

12. Jerzy Owsiak nic nie ma z WOŚP i „Mieszka w bloku”?
 
"Mieszkanie w bloku" to połaczone dwa apartamenty o wartości ponad milion złotych, kupione za gtówkę, a w każdym razie mieszkanie w księdze wieczystej nie jest obciążone hipoteką.

apartament.jpg  apartament2.jpg

Skromne auto za 250 000 zł w wyposażeniu podstawowym ile Owsiak dokupił dodatków wie, ale nie powie. Za paliwo, serwisowanie, ubezpieczenie płaci WOŚP, śmiga "Jurek" do pracy, na dyskoteki i wycieczkę do Paryża.

landek.jpg

Cztery nieruchomości do pełnej dyspozycji Owsiaka i rodziny.

dominikanska.jpgwarszawa-niedzwiedzia-2b.jpg
szadowo_0.jpgszadowo2.jpg

Flota co najmniej 15 samochodów i 2 400 000 zł wypłat dla 33 pracowników WOŚP.

BMW X1, samochód ratowniczy.jpg

13. WOŚP krytykują „hejterzy” i skazany za oszczerstwa Matka Kurka, a Jerzy O. jest wiarygodny, uczciwy, niekarany, gra ponad podziałami politycznymi i ma merytorycznych obrońców?

Serduszka WOŚP, cytat z zeznań Jerzego O. w sądzie, wypowiedzi publiczne i akacje "orkiestrowe".

               owsiaksad.pngpierdolsie.pngserce_wosp_krysia.png

Wyrok Matki Kurki dotyczy słów „król żebraków” i „hiena cmentarna na dorobku”, czyli znieważenia Jerzego O., wszystkie zarzuty dotyczące nieprawdziwych informacji na temat finansowania WOŚP, „Złotego Melona” i firm rodzinnych Jerzego O., które rzekomo miał podawać Matka Kurka, Sąd w CAŁOŚCI ODRZUCIŁ.

wyrokkurka.png

Co więcej to zeznania pracowników i szefa WOŚP Sąd uznał za NIEWIARYGODNE

(...)sąd dostrzegł w tych zeznaniach szereg nieścisłości. Część tych nieścisłości nie miała charakteru pierwszorzędnego, dotyczyło to takich kwestii, jak wskazywanie, iżod początku
istnienia spółki ,,Złoty Melon” pełnił on w niej funkcję prezesa zarządu, a następnie
wskazywanie, iż nie wie kto jest prezesem tego podmiotu, czy też wskazywanie, że
czternaście godzin dziennie poświęca pracy w fundacji, a następnie, iż całą swoją siłę
wkłada w pracę dyrektora graficznego w spółce ,,Złoty Melon”. Pewne nieścisłości dotyczyły jednak zagadnień istotnych z punktu przedmiotu procesu. Świadek Jerzy Owsiak z jednej strony przedstawiał, iż doskonale wie co i do kogo mówi, a następnie podawał, że nie pamięta słów wypowiadanych pod adresem Piotra Wielguckiego (przy czym w pytaniach oskarżonego treść tych słów była przytaczana) w sytuacji, gdy słowa te oskarżony w sposób bezsprzeczny wykazał. Jerzy Owsiak w jednym zdaniu zaprzeczał, aby fundacja organizowała szkolenia dla ratowników medycznych, po czym w kolejnym zdaniu to potwierdzał.

Świadek Dorota Pilarska, pełniąca funkcję głównej księgowej w fundacji WOŚP od 15 lat, potwierdziła, iż środki, uzyskane z lokat kapitału, zebranego w czasie zbiórki publicznej, były przeznaczane na zakup nieruchomości. Do zeznań tego świadka sąd podszedł jednak ostrożnie, gdyż świadek był osobą, która sporządzała wykazy operacji finansowych, o które zwracał się sąd, a które wzbudziły szereg wątpliwości. Ponadto, co jest dla sądu zadziwiające,świadek nie potrafiła wytłumaczyć wielu kwestii związanych z działaniem programu księgowego, na którym na co dzień pracuje. (…) Z zeznań samej Doroty Pilarskiej wynikał szereg wątpliwości co do możliwości „odczytania” zawartych w nadesłanej dokumentacji danych (do szeregu kwestii sama główna księgowa nie była w stanie się jednoznacznie odnieść

Świadek Krzysztof Dobies wskazał w swoich zeznaniach, iż korespondencja kierowana do fundacji ze strony oskarżonego pojawiła się dopiero po rozpoczęciu procesu, co jest nieprawdą i w tym zakresie niewątpliwie zeznania tego świadka nie są wiarygodne.

Pełne uzasadnienie wyroku, format PDF

Ten sam Sąd w Złotoryi (inny sędzia) umorzył postępowanie wobec Jerzego O. z art. 212 kk i uznał sformułowania „pierdol się”, „będziesz miał w dupę”, „wariat ze Złotoryi” wraz z porównaniami do zbrodni Auschwitz i w Katyniu za dopuszczalną krytykę w debacie publicznej.

owsiakumorzenie.png

Media słowem się nie zająknęły, że to Jerzy O. w tej chwili jest oskarżonym o pomówienia i znieważenie Piotra Wielguckiego, co więcej "Jurek" kolejny raz zlekceważył Sąd, nie stawiając się na posiedzeniu pojednawczym. Na 13 stycznia 2016 roku sąd wyznaczył rozprawę główną.

akt1.jpg

"Merytoryczny" obrońca i autor wpisu na wykop.pl "Zestawienie zarzutów wobec WOŚP i ich konfrontacja z faktami, to niejaki „rineo”, były członek sztabu WOŚP Bolesławiec. Od kilku lat sztab jest zamknięty za przekręty finansowe. Wpis zawiera oczywiste kłamstwa, wielokrotnie prostowane. Jedno kłamstwo dla przykładu.

Ze sprawozdania z 2009r. na stronie 60 możemy dowiedzieć się ile kosztuje Woodstock: 2.661.877,57zł w 2009 roku. Nawet jeśli dzisiaj kosztuje dwukrotnie więcej (a nie kosztuje), to kwota darowizn od sponsorów wystarcza w zupełności.

Radosława I. prostuje zarząd Fundacji WOŚP

koszt woodstock.png

Obecnie "rineo", któremu WOŚP sponsoruje kancelarię prawną, jest oskarżonym z art. 212 kk, za pomówienie Piotra Wielguckiego i właścicielki firmy PHU Autodomena. 22 grudnia Sąd Rejonowy Wrocław Fabryczna zwrócił się do operatorów o ustalenie adresów IP, z których Radosław I. vel „rineo” podawał nieprawdziwe informacje na temat tekstów i działalności publicznej Matki Kurki.

aktradek.png

PS Wersy poświęcone Jadzi, z dedykacją dla mojego Przyjaciela.

Kategoria publikacji: 
Ocena: 
6
Average: 6(13 votes)

Gówno zawinięte w papierek, dalej jest gównem. Niemcy się obrobiły!

$
0
0

Zmienia się odbiór, bo nadawanie przestało pełnić swoją rolę i znów Internet pokrzyżował szyki propagandzie. Konia z rzędem temu, kto przewidział, że na „debacie” 13 stycznia 2016 roku, Niemcy będą się głupiej czuć niż Polska, którą na siłę próbowano wcisnąć w ramy totalitaryzmu. Cała ta chamska i inspirowana zadyma z rozliczaniem Polski przybrała zupełnie inny obrót. Polityczna poprawność sięgnęła… no, i tu ostrożnie, ponieważ nikt nie zna granic absurdu. W każdym razie setki Niemek powiedziało w domach i co więcej napisało na portalach, że banda arabskich prymitywów śmierdzących potem zaatakowała bez powodu. Gdyby jeszcze stało się tak, że rozsądna i dobrze płatana agencja PR rozbroiłaby minę, pewnie sprawa rozeszłaby się po kościach. Na szczęście dla normalności, niemieckie władze postanowiły założyć wielokrotny knebel. Pierwszą ofiarą padli obywatele, potem policja, dopiero na końcu media. Niemiecka burmistrz przerażona sytuacją zaczęła bredzić, że Niemki są nazbyt ponętne i wyzywające. Dowcip przedni, wszak o powabie Niemek krążą legendy po całej galaktyce. Zostawmy jednak te złośliwości i zobaczmy jak się zmienia rzeczywistość. Kaczyński mówił o tym, co się dzieje w Szwecji i dziś nawet lewackie rządy już nie rechoczą, ale bronią się przed dalszym „ubogacaniem kulturowym”. Nasi zachodni sąsiedzi chcieli sobie załatwić 800 tysięcy Murzynów do roboty, ale nie skojarzyli, że islamscy fanatycy to nie Turcy sprzed 70 lat i nie Polacy od wieków. Pojawiły się nadwyżki i wówczas znani z rasizmu Niemcy postanowiły najgorszy element przetransportować do „wschodniej dziczy”.

Prawie by się udało, jednak dobry los chciał, ze najpierw Węgry potem Polska pokazały wała i odpowiedziały, żeby Angela frajerów poszukała sobie w NRD. Popsuło się całkowicie i cała Europa się śmieje z „żelaznej kanclerz”. 13 stycznia uczestnicy zamkniętego spotkania, pozbawionego jakiejkolwiek mocy prawnej, zagrają o pietruszkę. Nie będzie to wydarzenie, które w ułamku przypomni niegdysiejsze grillowanie Węgier. Debatowanie nad rozlanym mlekiem, w obecności upokorzonych Niemców. Próba zdyscyplinowania taniej siły roboczej i klientów Lidla, zakończyła się grą o pietruszkę. Powoli do najbardziej ogłupionych zaczyna docierać o co w tej europejskiej wspólnocie chodzi. Na placu boju o marksistowskiego człowieka pozostał najgorszy sort, który z ogłupiania żyje. Twardy racjonalizm podpowiada dokładnie to samo, co od lat powtarza Kaczor. Jesteśmy w Unii, bo poza nią mielibyśmy znacznie gorszą pozycję do obrony własnych interesów. Nie jest problemem krzyknąć, żeby natychmiast wychodzić z eurokołchozu, to efekciarstwo, niewiele mające wspólnego z poważną polityką. Sztuką jest grać w Unii Europejskiej z taka skutecznością, jak do niedawna robiły to Niemcy, a obecnie robi Francja, Wielka Brytania i pomniejsze kraje, choćby Węgry czy Dania. Wszystko się dobrze ułoży i najważniejsze, że w końcu mamy rząd, który chce realizować nasze narodowe cele, zamiast „robić łaskę” Berlinowi i pozostałym zachodnim mediom.

Gówno zawinięte w papierek nadal jest gównem, w dodatku Internet ma węch jak posokowiec. Niemcy obrobiły się po pachy w swojej pazerności, bo to nigdy nie była głupota, ale przemyślana, choć nieudana akcja. Merkel forsowała „imigracyjny” absurd z dwóch powodów. Pierwszy wymieniłem, tania siła robocza, drugim było zainfekowanie słabszych krajów setkami tysięcy roszczeniowych i nietykalnych autobusów Arabów. Łatwo sobie wyobrazić, że na dworcu w Polsce taki numer, jak w Kolonii by nie przeszedł. Kibice swoją drogą, ale mężowie, ojcowie, bracia i szwagrowie we Wrocławiu, w Warszawie, w Poznaniu, na pewno spuściliby kozim synom… manto. Wówczas wystarczyłoby pokazać w europejskich serwisach pędzel z nosa Araba i zaczęłaby się jazda po „polskich obozach śmierci”. Poszło rykoszetem, niemiecki papierek się rozwinął i smród rozniósł po całej Europie. Nie ma takiej siły, która w najbliższym czasie wskrzesi potęgę Merkel, sądzę, że to jej końcówka i to sami Niemcy ją wykończą, widząc, co się dzieje. Między innymi dlatego podtrzymuję swój optymizm, jeszcze reforma wymiaru sprawiedliwości i zaczniemy żyć w Polsce dla Polaków, tak szanującej siebie, że byle Schultz będzie robił za małpę w kabarecie.

Kategoria publikacji: 
Ocena: 
6
Average: 6(11 votes)

W końcu „Niebezpieczne związki Bronisława Komorowskiego” doczekały się promocji!

$
0
0

Swego czasu dostałem sygnały od paru osób, że Warszawka popuściła ze śmiechu w gacie, gdy zobaczyła podstarzałą gwiazdę Kasię Figurę, jak w programie Lisa opowiada o przemocy w rodzinie. Dowcip miał polegać na tym, że Lis zna się na rzeczy praktycznie, a poprzednia żona nieraz musiała ratować się grubszą warstwą pudru. Pojęcia nie mam ile prawdy jest w tych sygnałach, ale było ich sporo i to od osób z samej Warszawki. Podobnych scen widziałem w swoim życiu setki, na przykład złodziejka cudzych tekstów, niejaka Eliza Michalik, swobodnie rozmawiała z zaproszonymi gośćmi o plagiatach i etyce zawodowej dziennikarza. Hołowczyc cisnący 200 km/h przez teren zabudowany, występował w spotach, które namawiały „zwolnij”. Mój ulubieniec rzucający mięsem na lewo i prawo, gnojący ludzi i ścigający po sądach dzieci, paradował z koszulką „Nie mam focha”. Agent ubecki Lech Wałęsa wygłaszał tyrady na temat ubeckich metod. Durczok „biorący od tyłu” poprowadził kilkadziesiąt pogadanek o parytecie, równouprawnieniu kobiet, seksizmie, mobbingu i poszanowaniu wzajemnym. Pedofil Samson przez lata uchodził za modelowego obrońcę dzieci i przeciwnika „klapsów” i tak dalej i tak bez końca. Wszystkim członkom lepszego towarzycha latami się udaje eksponować swoją bezczelność i włos im z głowy w zasadzie nie spada chyba, że jeden lepszy zaatakuje drugiego lepszego, wtedy kończy jak Durczok. Poza takimi nielicznymi wyjątkami, nie ma żadnych granic, co najwyżej za kulisami się ktoś ubawi z Lisa wysłuchującego w skupieniu, jak to stary Kasię Figurę okładał.

Całkiem inaczej sprawy się przedstawiają przy obrabianiu zwykłych śmiertelników, dajmy na to Wielguckiego albo Sumlińskiego. Żeby nie popaść w nadmierną megalomanię opiszę przypadek Sumlińskiego. Prze całe lata proces Sumlińskiego, który w „normalnym kraju” byłby hitem i wypełniał wszystkie serwisy niczym usta Moniki Lewinsky rozporek Billa Clintona, toczył się w absolutnej ciszy. Ostatnio nawet funkcjonariuszka Wielowieyska zażartowała sobie, że tego Sumlińskiego nikt nie zna i sprawa w ogóle jest nudna. Aż tu nagle cuda Panie! Wojciech Sumliński trafił na czołówki z to z powodu swojej „kontrowersyjnej” ksiązki. Newsweek opublikował obszerny materiał i udowadnia, że doszło do plagiatu. Autor „Niebezpiecznych związków Bronisława Komorowskiego” miał zżynać z klasyków: Chandlera i MacLeana. Przejrzałem zestawienie fragmentów książki Sumlińskiego z klasyką sensacji i ponieważ też przydarzyło mi się popełnić „Berka”, nie mam najmniejszych wątpliwości. Wojciech Sumliński rzeczywiście i to wyjątkowo prymitywnie zrzynał. Po co to robił? Nie umiem powiedzieć, może chciał się poczuć pisarzem, którym z całą pewnością nie jest, może w ten sposób odreagował wszystko, co go spotkało. Tak czy siak fakt pozostaje bezspornym faktem, ale co dalej? Dziwnie bym się poczuł widząc Sumlińskiego w takich rolach, jakie wyżej opisałem i wcale nie oczekuję „kalizmu”, ale jednego pojąć nie mogę.

Z jednej strony mamy czyn literacko żałosny i wręcz groteskowy, za co autora zgnojono do imentu, również w prawicowych recenzjach. Z drugiej mamy polityka z najwyższego szczebla, byłego prezydenta, który co najmniej kłamał i fałszywie oskarżał, a w świetle zgromadzonego w procesie materiału dowodowego, spokojnie można mu postawić dużo cięższe zarzuty. No i nic się nie dzieje, dalej chodzi sobie Bronek w koszulce „nie mam focha”, a dookoła cisza. Wróćmy jeszcze raz do „cywilizowanych krajów”, by zbudować uderzającą analogię. Afera z plagiatem Sumlińskiego w USA musiałaby wyglądać tak, że z Moniki Lewinsky media robią tanią panienkę, która na zawołanie robi loda Clintonowi, jednak sam Clinton i jego zachwycona żona w ogóle w tej historii nie są obecni. Możliwe? Owszem, ale tylko w Rzeczypospolitej Trzeciej i w paru innych, tak ostatnio modnych, Białorusiach i Putinach. Doczekał się Sumliński sławy, ma promocję swojej książki, w której plagiatem spisał wyczyny zorganizowanej grupy przestępczej z najwyższych szczytów władzy. Pikanterii całej aferze dodaje fakt, że zerżniętych fragmentów na 388stro n książki, było dosłownie kilka i to w tych miejscach, które nie maja żadnego znaczenia dla opisanej patologii. Tak oto Kmicica wbito na pal, a Tuhajbejowicz w Budzie Ruskiej spokojnie sobie strzela do kaczek.

Kategoria publikacji: 
Ocena: 
5.926152
Average: 5.9(13 votes)

Jutro przed Sądem Rejonowym w Złotoryi rozpocznie się proces Jerzego O.

$
0
0

Dziś będzie króciutko i technicznie. Informacja o tym, że 13.01.2016 r., o godz. 9.00 przed Sądem Rejonowym w Złotoryi stanie Jerzy O., nie została podana przez żadne media. Co więcej to Jerzy O. na antenie TVP Info przedstawił się jako pokrzywdzony i mówił coś o nieistniejącym procesie, czy też pozwie, który rzekomo miał do mnie wysłać. Taki stan życia publicznego i medialnego w Polsce jest wszystkim doskonale znany, ale wiadomo też, że są ludzie, którzy się z tą patologia nie godzą. Dlatego też w ramach swoich skromnych możliwości i zasięgu internetowego, informuję o samym procesie i podaję treść zarzutów. Jerzy O. odpowie za kłamstwa i inwektywy z art. 212 i 216 kk. Sięgnąłem po te przepisy z dwóch powodów. Po pierwsze sam Jerzy O. właśnie z tych artykułów wielokrotnie ścigał ludzi, a bywało, że prawie dzieci, które coś tam napisały w Internecie. Po drugie działania Jerzego O. nie odnoszą się tylko do naruszenia moich dóbr osobistych, ale naruszają najlepiej pojęty interes publiczny. Przypomnę, że oskarżony wszelkimi możliwymi sposobami, nie wyłączając agresji, broni dostępu do dokumentacji finansowej Fundacji WOŚP i „Złotego Melona”. Z grubsza to wszystko, resztę opisywałem w szczegółach ze sto razy. Poniżej, treść zarzutów, link do pełnej wypowiedzi i treść protokołu z posiedzenia pojednawczego, na którym Jerzy O. pomimo obowiązku się nie zjawił.

  1. W dniu 14 października 2014 roku zamieścił na swoim videoblogu nagranie, w którym określa pokrzywdzonego następującymi sformułowaniami: „głęboko upośledzony nienawiścią człowiek”, „mamy do czynienia z bardzo chorym gościem”,  „nierób”, „mur” (slangowe określenie napastliwego pijaka, synonim „menela”). Ponadto oskarżony wyraźnie sugerował, że pokrzywdzony jest utrzymankiem żony, którą traktuje jak sutener, „ukrywa dochody”, jest życiowym nieudacznikiem, żebrzącym pijakiem zaczepiającym ludzi, czym znieważył i poniżył pokrzywdzonego w oczach opinii publicznej, narażając na utratę zaufania potrzebnego do prowadzenia działalności publicznej

    tj. popełnił czyn z art. 216 i art. 212 § 2 Kodeksu karnego.

    Źródło: http://kreciola.tv/video/108905711
     

  2. W dniu 12 grudnia 2014 roku pełniąc funkcję Prezesa Zarządu Fundacji Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy dopuścił do sporządzenia i wysyłania w imieniu własnym oraz Fundacji, przynajmniej do 1467 osób dwóch pism zawierających liczne pomówienie i znieważenia pokrzywdzonego. W treści listów pojawiły się stwierdzenia:

    a. Wiemy już, że bloger Matka Kurka, z którym od ponad roku jesteśmy w sporze sądowym, a który w swoich publikacjach dopuścił się wielokrotnego zniesławienia i znieważenia tak Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, jak i Jurka Owsiaka, zasypuje Wasze skrzynki mailowe szkalującymi Orkiestrę wiadomościami.
    b. Nie mamy na to wpływu, ale jest nam przykro, że fakt Waszego zaangażowania w działania WOŚP staje się powodem, dla którego stajecie się obiektem ataków nienawidzącego ludzi, chorego z nienawiści, sfrustrowanego furiata.
    c. Nie raz już zmagaliśmy się z pieniaczami, wariatami, awanturnikami i ludźmi szukającymi sławy w atakowaniu symbolu jednoczącego wszystkich Polaków. Tym razem mamy do czynienia z człowiekiem wręcz niebezpiecznym. Cyniczny, pełen jadu, przepełniony złem, a jednocześnie przebiegły, sprytny, wyrachowany. Na co dzień bezrobotny, bez sukcesów w życiu, z trudną przeszłością, całą swoją energię wkłada w tworzenie bloga, gdzie publikuje treści tak skrajnie szowinistyczne i napastliwe, że nie raz już zaprowadziły go one przed oblicze sądu. Obiektami jego ataków są osoby publiczne, urzędnicy, działacze społeczni, politycy, publicyści. Skala nienawiści, z jaką rzuca się na kolejne ofiary, wykracza poza wszelkie normy moralności, etyki, człowiek ten nie uznaje kompromisów w dążeniu do celu jakim jest dzieło zniszczenia.
    d. Wam dziękuję za wpisy, jakie zostały wysłane do blogera, które pokazują, z jakim zapałem i jak profesjonalnie jesteśmy przygotowani do kolejnego, wspaniałego Finału. Tak jak Zarząd - przepraszam Was, że jesteście nękani przez tego oszołoma. Już dzisiaj czekam na 11-go stycznia, aby znowu pokazać, jak potrafimy fantastycznie się zjednoczyć i zagrać dla innych.

    czym znieważył i poniżył pokrzywdzonego w oczach opinii publicznej, narażając na utratę zaufania potrzebnego do prowadzenia działalności publicznej

    tj. popełnił czyn z art. 216 i art. 212 Kodeksu karnego.
     

akt1.jpg

Kategoria publikacji: 
Ocena: 
6
Average: 6(12 votes)

Rozprawę poprowadził Jerzy O, a wysoki Jacek robił za Karolinę Lewicką

$
0
0

Dziś o godzinie 9.00 rozpoczął się cyrk, zamiast rozprawy głównej. W cyrku przez pięć minut wzięła udział TVP Info i potem sobie poszła. TV Kręcioła i lokalny bajkopisarz z legnickiej gazetki zostali dłużej. Pozostaje mi samemu zrelacjonować, co się działo. Kiedy togę zakłada mały chłopczyk, pełen kompleksów i tego charakterystycznego dla wybranych zawodów poczucia boskości, to nie staje się sędzią Jackiem Kielarem, ale nadal jest małym Jackiem przebranym w togę. Jacek Kielar kompromituje nie tylko siebie, ale przede wszystkim kompromituje zawód sędziego i wymiar sprawiedliwości. Uczestniczyłem w kilku postępowaniach sądowych, jednak podobnych błazeństw i ignorancji jeszcze nie widziałem. Na salę sądową w ostatniej chwili wparował Jerzy O. i zaczęło się postępowanie. Ponieważ Jerzy O. nie zjawił się wcześniej na posiedzeniu pojednawczym, obowiązkiem sędziego było ustalenie podstawowych danych osobowych i dokładnego adresu zamieszkania, co jest niezbędne do wydania tzw. karty karnej. Jerzy O. odmówił podania swojego adresu zamieszkania, pomimo tego, że jest on publicznie dostępny i jak pamiętamy „Jurek” zaprosił do swojego „mieszkania w bloku” kamerę. Skonfundowany Jacek półgębkiem wyraził obawę, że na podstawie nazwiska i adresu Fundacji WOŚP, Krajowy Rejestr Karny może mieć problem z wydaniem dokumentu, jednak potem spojrzał na Jerzego O. i potulnie dodał, że „może się uda”. Jest to ewidentne naruszenie procedury i ostentacyjna uległość sądu wobec oskarżonego. Następnie Jacek spytał Jurka o zawód i tutaj mieliśmy powtórkę z rozrywki: „Jestem prezesem „Złotego Melona”, nie przepraszam, nie jestem prezesem „Złotego Melona”, tak, przepraszam, jestem prezesem „Złotego Melona, tak jestem prezesem”. Z tą chwilą zaczęły się legendarne dialogi majstra i studenta i niemiej znane „Dialogi na cztery nogi” Stefana Friedmana i Jonasza Kofty.

– Jakie uzyskuje pan dochody – pyta Wysoki Jacek.
– 8 tysięcy netto ze „Złotego Melona” na miesiąc i 60 tysięcy z „Jasnej Sprawy”, której jestem właścicielem – odpowiada sędzia Jurek.
– Czyli średnio 9 tysięcy na miesiąc – stwierdza Wysoki Jacek na wesoło gwałcąc matematykę.
– Tak – potwierdza sędzia Jurek.
– Proszę zaprotokółować 9 tysięcy – nakazuje Wysoki Jacek.
– Czy był pan leczony psychiatrycznie – pyta Wysoki Jacek.
– Nie – kłamie sędzia Jurek.

Dalej sprawy potoczyły się z kopyta, Wysoki Jacek zarządził odtworzenie filmu, na którym sędzia Jurek nazywa pokrzywdzonego menelem, nierobem, sutenerem własnej żony. Mecenas w połowie łgarstw i bluzgów, wnosi o przerwanie nagrania, by sędzia Jurek mógł się odnieść do treści. Sędzia Jurek wyjaśnia, że on w ogóle nie mówił o mnie, a poza tym jest terapeutą i tym wystąpieniem sam na sobie przeprowadził terapię, kończy słowami – „to wszystko w tej chwili”. Pokrzywdzony wstaje i prosi o możliwość odniesienie się do kłamstw sędziego Jurka, co i przed nowelizacją kodeksu karnego było świętym prawem strony w myśl zasady kontradyktoryjności zapisanej w kpk. Wysoki Jacek odmawia pokrzywdzonemu złożenia zeznań i mówi, że pokrzywdzony będzie mógł to zrobić dopiero po odtworzeniu całego filmu. Po zakończeniu wideo występu sędziego Jurka, sędzia Jurek oświadcza, że nie ma nic szczególnego do dodania po czym dodaje, że sprzedał swoją twarz Play Polska, żeby kasa poszła do „Złotego Melona”. Prawdziwym hitem było jednak oświadczenie, że Ja sędzia Jurek uprzejmie donoszę, że to zarząd Fundacji WOŚP powinien być oskarżony, a nie ja, bo pismo sporządził i podpisał zarząd. Pokrzywdzony prosił o głos, celem odniesienia się do kłamstw sędziego Jurka. Wysoki Jacek odmawia, chociaż wcześniej obiecał, pokrzywdzony oświadcza, że złoży wniosek o wyłączenie Wysokiego Jacka z postępowania. Wysoki Jacek odpowiada… dosłownie. A niech pan sobie wnosi. Do akcji wkracza Sędzia Jurek i stwierdza, że opuszcza salę oraz rozprawę, Wysoki Jacek przyjmuje do wiadomości, pomimo protestu pokrzywdzonego i ogłasza 10 minutową przerwę.

Po przerwie Wysoki Jacek w końcu pozwala zabrać głos pokrzywdzonemu, ale domaga się najpierw złożenia wniosków dowodowych. Pokrzywdzony przed złożeniem wniosków usiłuje uzasadnić czego dotyczą, na jaką okoliczność są składane. Wysoki Jacek żąda złożenia wniosków bez uzasadnia i doręczenia do rąk własnych. Bierze do ręki poszczególne pliki dokumentów i pyta.

– A co to za jakieś takie, ze strony internetowej, co to jest, co ja tu trzymam i po co to?
– Wysoki Jacku – odpowiada pokrzywdzony – przed chwilą chciałem uzasadnić poszczególne wnioski nim trafią na stół Wysokiego Jacka – dodaje pokrzywdzony.
– Nie pan będzie prowadził to postępowanie, ja tu rządzę – powiada Wysoki Jacek.
– Wysoki Jacku wnoszę o odroczenie rozprawy, do czasu rozpatrzenia wniosku o wykluczenie Wysokiego Jacka z postępowania, taki wniosek złożę na piśmie.
– Proszę odpowiadać, jaki ja tu papier trzymam – ciska się Wysoki Jacek, a papier trzyma rewersem, gdzie nie ma żadnych literek.
– Wysoki Jacku, proszę się odnieść do wniosku, czy Wysoki Jacek odracza postępowanie, czy będzie nadal procedował.
– Tera to ja się pytam, co ja trzymam – odpowiada Wysoki Jacek.

I tak po 10 minutach wymiany zdań, Wysoki Jacek ustalił sam ze sobą, że on odracza, ale prowadzi postępowanie dalej. Do głosu doszedł mecenas, który składał wnioski dowodowe. Jakie? Oczywiście wydruki z Internetu. Stał sobie spokojnie, trzymał w dłoni papiery i opowiadał o nich wylewnie. Wysoki Jacek ani razu mu nie przerwał i ani razu nie spytał na jaką okoliczność te wnioski, jaki to ma związek ze sprawą, co w przypadku wniosków pokrzywdzonego czynił co pół sekundy. Po odebraniu wniosków od mecenasa, Wysoki Jacek pozwolił pokrzywdzonemu powiedzieć, że wnioski z mocy prawa nie mają znaczenia, ponieważ dotyczą „powagi rzeczy osądzonej” i ciągłości czynu, w sprawie, w której zapadł prawomocny wyrok. Trafiła Wysokiego Jacka i poraziła celność argumentu tak mocno, że Wysoki Jacek zauważył złożony wniosek o odroczenie rozprawy i ją odroczył, twierdząc, że to jego obowiązek.

Proszę mi wierzyć, że ja w tej relacji nawet nie próbowałem żartować tak było, dokładnie tak było. Następna rozprawa odbędzie się 25 lutego o godzinie 11.30 w tej samej sali 220 Sądu Rejonowego w Złotoryi. Nie pytajcie mnie jednak, czy będzie obecny sędzia Jurek, czy rozprawę będzie protokołował Wysoki Jacek i czy będę mógł powiedzieć jak się nazywam. Nie mam pojęcia, w tej chwili składam wniosek o wykluczenie z postępowania sędziego Jacka Kielara i od tego wniosku zależy, czy w Złotoryi w końcu zacznie się proces, czy nadal będzie trwał cyrk. Byłem i jestem przygotowany na walenie głową w mur, ale teraz jak nigdy czekam na ustawę Pana Zbyszka, bo takimi Wysokimi Jackami Polskę Ludową zbudowano. Ponad to wnoszę kolejny akt oskarżenia przeciw Jerzemu O. za oszczerstwa wypowiedziane u Moniki Olejnik i kilku innych mediach i to jest odpowiedź na pozew, w którym romski macho i damski bokser Jerzy O. usiłuje zastraszyć i zedrzeć kolejne setki tysięcy złoty z mojej Żony. Ten człowiek jest chodzącą egzemplifikacją cynizmu i cwaniactwa, ale im bardziej dotyka moich świętości, tym bardziej będzie cierpiał.

Kategoria publikacji: 
Ocena: 
6
Average: 6(13 votes)

Orban dał chleb, potem robił igrzyska. PiS jedzie ostro, ale o suchym chlebie i wodzie

$
0
0

Tydzień temu sporo szumu wywołało spotkanie Orbana z Kaczyńskim. Zgadywałem wówczas, że temat numer jeden mógł brzmieć jakoś tak: „Viktor jak ty to robisz, że ludzie za tobą idą”. Chyba nie trafiłem, bo żadnej korekty w strategii PiS nie widzę, a korekta wydaje się naprawdę prosta, oczywiście gdy się już na nią wpadnie. Orban i owszem poleciał narodową ideologią, szanowaniem Węgrów przez Węgry i całą gamą słusznych haseł, łącznie z wytępieniem komuny, ale najpierw dał ludziom chleb. Zadłużeni we frankach dostali ulgę, banki i hipermarkety podatki, obniżono cenę prądu i gazu. Tym samym Węgrzy doświadczyli cudu, oto polityk daje, nie zabiera, a jeśli zabiera to jakiejś tam Unii Europejskiej, żeby Węgrzy mieli więcej. Cała tajemnica i taka moc, że nawet podniesienie VAT-u w czasie kryzysu udało się Orbanowi racjonalnie wytłumaczyć. Ktoś powie, zaraz! Przecież PiS chce dokładnie tego samego, przecież mówi, że wojna z Unią to sprawka Niemców i ich partii PO, którzy chcą dalej okradać Polaków i paść kołchoz. No właśnie – PiS mówi i jeszcze się taki naród nie narodził, który stanąłby murem za politycznym gadaniem. Kompletnie nie rozumiem, dlaczego PiS nie zrobi tego, co PO robiła zawsze – „zmiana narracji”. Szarpanie się z tymi wszystkimi „wartościami europejskimi” skończy się napędzaniem argumentów rozmaitym KOD-om i naprawdę proszę mi nie tłumaczyć, że trzeba tępić, zamiast się przejmować, bo sam tępię i się nie przejmuję. Pod obrady sejmu powinny natychmiast trafić ustawy socjalne, z flagową 500 +. Niech ta ustawa zacznie obowiązywać w kwietniu, maju, czerwcu, ale musi być jak najszybciej zaklepana. Gdy ludzie zobaczą cud i poczują w portfelu pieniądz, sami wyjdą na ulicę i zadepczą KOD z volksdeutschami kolaborującymi z europejskim lewactwem i „liberalizmem”, głównie niemieckim.

Zdaję sobie sprawę, że roboty jest huk, bo czystki w telewizji i arcyważna ustawa Pana Zbyszka, to konieczność, tylko jedno drugiemu nie przeszkadza, wręcz przeciwnie, zmiana kierunku, czy też uzupełnienie działań staje się już niezbędna. Pewnie niejeden jęknie, gdy przeczyta następne zadanie, ale to czerwony Lis ma rację nie Kaczyński. Ludzie siedzący przed telewizorem nie są mądrzy i nie rozumieją, że toczy się walka o ich dobro, ludzie są głupsi niż nam się wydaje. Milion słów nie zastąpi jednego konkretu. Pewnie, że zestawienie najświętszych słów odnoszących się do wolnej i silnej Polski z pajdą chleba, jest mało wzniosłe, ale PiS musi mieć za sobą Polaków, jeśli chce jak Orban skutecznie walczyć z międzynarodowymi złodziejami i lewakami, co na jedno wychodzi. Tym bardziej rzecz wydaje się prosta, że przy uchwalaniu 500 złotych na dziecko żadna, nawet najgłupsza opozycja, nie ma szansy przeprowadzić frontalnego ataku w obranie standardów demokracji i konstytucji. PiS miałby kolosalną przewagę, ponieważ zabieranie dzieciom, żeby dać bankom i Tesco, jest nie do zaakceptowania, dla 80% Polaków co najmniej.

Domyślam się, że za porządek obrad i chronologie działań odpowiada Jarosław Kaczyński i co za tym idzie mało znajdzie się chętnych, żeby coś liderowi sugerować. Wypadałoby jednak poszukać chociaż jednego asertywnego, który zaproponowałby tę ze wszech miar pożądaną i oczywistą korektę. Jak twierdzi klasyk, kolejności nie oszukasz i nadbudowa nigdy nie powstanie przed bazą. Dla PiS bazę społecznego poparcia o takiej skali, która pozwoli gasić wszystkie niemieckie i peerelowskie prowokacje, może stanowić tylko i wyłącznie konkret w postaci grubszego portfela Polaka. Tyle mogę podpowiedzieć, na spokojnie i bez tej charakterystycznej maniery, że każdy wie lepiej od Kaczyńskiego, co Kaczyński powinien zrobić. Lepiej nie wiem, nie ja tę machinę zbudowałem i wygrałem podwójnie wybory, ale widzę, że maszyna potrzebuje nowego smaru i paliwa. Koniecznie zmienić kierunek codziennych medialnych relacji, niech bredzą o rozdawnictwie i czym tam chcą, zamiast bredzić o Białorusi i Putinie. Jeśli ma być w Warszawie Budapeszt, to trzeba „małpować” to, co zrobił Orban, a on na samym patriotyzmie i wzniosłych hasłach nie przetrwałby pół kadencji. Poza wszystkim to się po prostu Polakom, po 25 latach złodziejstwa, należy.

Kategoria publikacji: 
Ocena: 
6
Average: 6(5 votes)

Ktoś się w PiS w końcu wziął za sprawy wizerunkowe i od razu są efekty!

$
0
0

Trzęsie mnie na samo słowo „wizerunek”, czy inna „narracja”, ale niestety nie da się inaczej i po pierwszej fali ostrych zmian, PiS słusznie schładza emocje. Wczoraj pozwoliłem sobie na małe sugestie i dziś pojawiła się pierwsza reakcja (przypadek?), w postaci projektu Prezydenta. Tak zwana ustawa dla tak zwanych frankowiczów niezmiennie budzi te same emocje, a wszelkie argumenty obrzydły i są tylko cepami w jałowych dyskusjach. Tymczasem sprawa jest prosta i polityczna. Prezydent Andrzej Duda razem z PiS pozyskali właśnie dużą grupę społeczną, która doświadczy dobrej zmiany. Stanie się to nie kosztem podatnika, czyli innych Polaków, tylko kosztem bankierów i to w dodatku niemieckich i francuskich. Idealne rozwiązanie, polityczny majstersztyk i wszystko na temat. Podobnie widzę drugi zabieg polityczny związany z płatnymi artykułami w zachodnich mediach, chociaż tutaj spodziewam się raptownych moralnych uniesień. Powinniśmy tępić kłamstwa i kłamców, zamiast płacić. No tak, bardzo pięknie, dodałbym jeszcze do tego pakietu pobożnych życzeń uczciwych sprzedawców używanych samochodów, z nie przekręconymi licznikami i parówki, które zawierają 90% mięsa. Wcale nie ironizuję, może trochę, ale przede wszystkim pokazuję skalę naiwności. Rzeczywistość wygląda tak, że złodziej pozostanie złodziejem, kłamca kłamcą, propaganda propagandą. Nie zapłaci PiS za promowanie pozytywnego wizerunku Polski, to zapłaci Nowoczesna i PO, za obsrywanie Polski. Pełna zgoda, parszywe to realia, aż się na wymioty zbiera, niemniej takie właśnie realia są. Dwa ruchy, ten Prezydenta Andrzeja Dudy z frankowiczami i ten PiS ze sponsorowanymi artykułami to razem będzie dwa ruchy, o ile dobrze liczę. Jeden to liczba, którą często uznaje się za przypadek, dwa to już początek konsekwencji lub taktyki.

Trzeba wrócić do sprawdzonego koncertu na dwóch fortepianach i dodatkowo posadzić przy klawiaturach dwóch gliniarzy, dobrego i złego. Z wolna zaczynam powrót i pierwsze takty koncertu zauważać. Sprawdza się też nie taka znów oryginalna teza, którą opublikowałem na samym początku rządów PiS, że towarzystwo po wstępnym szoku podzieli się na pyskujących i proszących o litość. Tak też się stało, co widać w kilku miejscach. W Telewizji Polskiej dokładnie według tego parytetu Jacek Kurski przeprowadził terapię. Połowa na bruk, połowa do uczciwej roboty. Ba! Kij i marchewka tak sprawnie działa, że nawet towarzysz Radosław Markowski razem z całym CBOS walczy o życie niczym lew i tak sobie myślę, że może to dobry pomysł. Tusk zostawił przez pierwszy rok Mariusza Kamińskiego, co pozwoliło mu sprzedawać bajeczkę, że najsurowszy śledczy z PiS pilnuje PO by nie kradła, to PO nie kradnie. Towarzysz Markowski podpisujący się pod sondażem, w którym PiS ma 39%, a Nowoczesna 22% spełnia identyczną funkcję. Dopóki będzie trząsł gaciami i neutralizował zamawiane sondaże Petru, zostawiłbym towarzysza na stanowisku, tak strategicznie, jak i politycznie. Naturę mam taką, że to wszystko, co napisałem powyżej jest całkowicie z moją naturą sprzeczne. U mnie nie ma zmiłuj się, nie potrafię kalkulować i choćby sędzia na procesie karnym pajacował, to nie odpuszczę i krzyczę, że pajacuje, właśnie z tego powodu nie jestem politykiem.

Obywatelowi Kurce i każdemu innemu wolno więcej, ale polityk ma obowiązki polityczne. Trzeba dołożyć do antybiotyków trochę leków osłonowych, żeby wątroby nie wykończyć. Czy to się mnie, Tobie, Nam, podoba, czy też nie podoba, bez działań politycznych i wizerunkowych wszystkie szczytne cele szlag trafi. Dopóki rząd i dowolna partia, płaci złodziejom, żeby bronić Polski przed większymi złodziejami i obcym wpływem, to ma moje rozgrzeszenie. Dopóki polityczny teatr i śmieszne sondaże, służą tępieniu takich tworów bezpieczniackich, jak KOD i Nowoczesna, jestem w stanie udawać, że nie wiem o co chodzi. Cel jest jasny, środki, jak zwykle się uświęci. Będę się martwić i oburzać, gdy środki zastąpią cel, bo z tą chwilą nie ma żadnego usprawiedliwienia dla politycznych zabiegów. Tak, czy siak, trochę oddechu przyda się wszystkim, dlatego cieszę się, że do gry weszły figury, o które sam zabiegałem. PiS zadbał o wizerunek i od razu są efekty, dziś tematem numer jest prezydencki kalkulator „sprawiedliwego kursu” i bardzo dobrze, bo z tego powodu nawet KOD nie wyjdzie na ulicę.

Kategoria publikacji: 
Ocena: 
6
Average: 6(8 votes)

90-letnia Babcia po 5 klasach szkoły ma więcej rozumu od licencjatu z ekonomii

$
0
0

Proste prawdy ludowe, które słyszałem od dziecka, ale niestety się z nich śmiałem, dziś wracają z podwójną siłą. Odkąd sięgam pamięcią Babcia zawsze powtarzała: „Niech cię Pan Bóg broni pieniądze pożyczać i długi robić, bo przepadniesz”. Padały przy tej okazji również precyzyjne wskazówki od kogo szczególnie nie pożyczać, ale ekumenicznie nie będę psuł szabasu. Tyle wystarczy mądremu, proste słowa Babci, która ledwie 5 klas przedwojennej szkoły skończyła, ale nigdy nie dała sobie krzywdy, szkolonym złodziejom, zrobić. Sporo dobrej zabawy dostarczają wypowiedzi cyrkowców, którzy szarlatanerię „rejtingową” nazywają ekonomią. Tak prawdę mówiąc, od wielu lat uważam, że ekonomia jako taka ma identyczną wartość „naukową”, jak socjologia i psychologia. Ot taka teoretyczna zabawa, czasami intelektualna, najczęściej pusta paplanina. Świat jest zbudowany na konkrecie, czyli matematyce. Ile utniesz, tyle będziesz miał, ile sprzedasz tyle ci zabraknie. Do bólu oczywiste i bez żadnej szkoły, ale czego to się głupim nie da wmówić. I tak głupim wyjaśniono, że od tego, co w Chinach powie pierwszy sekretarz KC na temat ceny herbaty w Indiach, zależy cena podpasek w Białymstoku. Ten totalny idiotyzm i jawne złodziejstwo, nazywa się rynkiem globalnym. Inną nauką dla głupich jest kurs walut, który zależy od niczego. 13 stycznia o 12.30 jakiś tam dukat może kosztować 5 funtów, by o 14.30 kosztował funtów 7. Po drodze miedzy 5 i 7 nic się na świecie nie zmieniło, nie wybuchła wojna, nie nastała susza, szarańcza nie zżarła łanów żyta, turkuć podjadek nie spałaszował areałów buraka cukrowego. Dukat odnoszący się do niczego przegrał z funtem odnoszącym się do niczego, bo 4 grubych złodziei wcisnęło w City enter.

Gdy Fenicjanie wynaleźli pieniądze, nie była to waluta robiona z makulatury, ale z miedzi, srebra i złota. Jej wartość znaczyła tyle ile ważył surowiec, z którego została wykonana. Żelazna i matematyczna zależność, ale przyszli inni wynalazcy, ci z przestrogi babci i wymyślili „wolny rynek”. Zamiast realnej wartość solidnej monety wprowadzono papierowe deklaracje. Daję ci frajerze papier i mówi ci, że za ten papier dostaniesz u mnie 3 kury i worek żyta. Nie patrz na cenę złota, bo co kura ma wspólnego z naszyjnikiem. Od tej pory nie ma pieniądza i nie ma żadnej wartości pieniądza, a w kantorach odbywają się te same dialogi.

– Szanowny Salomonie, poproszę 3 kury i worek żyta za ten papier co mi go dałeś wczoraj za wóz ziemniaków.
– No, szanowny klient, się nie da, klient musisz wiedzieć, że bawełna w Karolinie mocno poszła w górę i za papier więcej jak 2 kury i pół worka pszenicy nie kupisz.
– Jakże to tak, przecież Salomon sam mówił, że od złota kura nie zależy.
– I prawdę Salomon powiedział, wszystko się od bawełny narobiło.
– Gdzie kura, gdzie bawełna, szanowny Salomon?
– Widzi klient tę koszulę, ona ostatni sezon Salomonowi służy, Salomon będzie musiał kupić nową koszulę, a koszula z bawełny, a Karolina cenę podniosła, przez to kura na wartości traci. – W takim razie niech Salomon odda wóz ziemniaków, a ja Salomonowi oddam papier.
– Nie może być, ziemniaki inną cenę mają, cena poszła w górę o pół więcej.
– Jak to, przecież bawełna w Karolinie…
– Co tam bawełna, widzi klient Salomona skórkowe buty?
– Widzę.
– Salomon kupił buty za wóz ziemniaków i teraz te same buty już półtora wozu kosztują, cena poszła w górę, ale za trzy gęsi i worek pszenicy może klient u mnie dostać 3 kury i worek żyta.
– Za trzy gęsi trzy kury, za żyto pszenicę?
– Cena gęsi spadła i pszenica mało warta.
– Niechże mi zatem Salomon wyjaśni, jak to się dzieję, że moja bawełniana koszula i skórzane buty obniżyły cenę gęsi i podniosły kury.
– Klient Salomona przecenia, Salomon pojęcia nie ma, o tym decyduje „wolny rynek”.

Tyle rozmowy klienta z Salomonem. Za każdym razem, gdy uprawiam donkiszoterię i chcę coś głupiemu po szkołach wytłumaczyć, sięgam do prostych alegorii, bo to doskonały test. Jeśli po odczytaniu tej życiowej, prostej historii, licencjonowany absolwent marketingu i zażądania nadal będzie bredził, że od sałatki Krystyny Pawłowicz zależy cena złotego, to znaczy, że z głupoty wyleczyć się go nie da.

Kategoria publikacji: 
Ocena: 
5.904
Average: 5.9(10 votes)

Targowica dla takich jak Tusk, Bieńkowska, czy Lewandowski, to żadna przesada

$
0
0

Swego czasu głośno było o tekście Tuska „Polskość to nienormalność” i jako człowiek pracujący ze słowem patrzyłem na ten esej zupełnie inaczej niż większość zbulwersowanych Polaków. Przyjmując pewien klucz, nakładając na tę treść odpowiednią matrycę da się go wręcz odczytać jako zgorzkniały, ale jednak manifest patriotyczny. Piszę całkiem poważnie, bo wyobrażam sobie na przykład bohaterskiego dowódcę jazdy w XVII wieku, którego pułk zdradził i przeszedł na stronę Szweda. Czy w takim kontekście słowa spisane przez Tuska nie brzmią zupełnie inaczej, niż są odbierane? Z całą pewnością tak jest, ale nie ma co nakładać matryc i szukać klucza, ponieważ mamy do czynienia z zupełnie inną i niestety brutalnie prostą sytuacją. Tusk nie jest dzielnym dowódca, ale sprzedajnym żołdakiem, zakompleksionym i cynicznym poza granice ludzkich możliwości. Wiedząc kim jest Tusk nie sposób odebrać jego manifestu inaczej, niż jako głębokiej pogardy do wszystkiego co polskie, z Polakami na czele. Psychologicznie ciężko się to tłumaczy w końcu teoretycznie Tusk jest Polakiem, a to zawsze tkwi w podświadomości i powinno wywoływać naturalną skłonność do identyfikacji plemiennej. No właśnie, teoretycznie. W praktyce Tusk bardzo chętnie podkreśla, że jest Kaszubem, z kolei podświadomie to on czuje tylko jedną wspólnotę plemienną – niemiecką i o akceptację Niemców rozpaczliwie walczy. Porównałbym to zachowanie do gracza polskiej ligi, nawet gwiazdy z czołówki tabeli, która coś tam na krajowych boiskach kopie i trochę się stara, ale tylko dlatego, żeby trafić do II ligi niemieckiej, gdzie lepiej płacą i można szpanować przed kolegami na przygotowaniach do meczu reprezentacji.

Widać gołym okiem, że ten Tusk, który w Polsce brylował i sprzedawał te swoje wyuczone propagandowe powiedzonka, na salonach europejskich zachowuje się jak ubogi krewny dalekiej niemieckiej ciotki. A jednak z drugiej strony to całkowicie mu odpowiada. Przyglądałem się gestykulacji i zachowaniu Tuska na spotkaniu Merkel z Putinem, gdzie Donald robił za kelnera. Wyglądał na takiego, który doskonale zdawał sobie sprawę, jak bardzo nic nie znaczy i być może wychodzi na idiotę, ale za nic nie opuściłby spotkania, bo jednocześnie duma go rozpierała, że podaje serwetki takim władcom mocarnym. Wszystko, co napisałem nie jest żadnym psychologizowaniem, to są po prostu fakty, w szkole nazywało się takie opisy charakterystyką postaci. Targowica w przypadku Tuska nie jest przesadą lecz wiernym oddaniem mentalności, która jest typowa dla wielu kolegów Donalda. Identycznie zachowuje się w Europie Lewandowski, Bieńkowska, może trochę lepiej Buzek, ale już usiłujący się przebić Schetyna prezentuje się jeszcze biedniej od swojego wroga. Oni zdradzają Polskę, bo po pierwsze z tego żyją i to dosłownie, mam na myśli ochłapy jakie są im rzucane za sprzedaż polskiego majątku i budowanie taniego rynku pracy. Po drugie kompleksy prowincjuszy pchają ich tam, gdzie można się ogrzać w blasku światowych mocarzy.

Tak, jak Szczęsny-Potocki sprzedałby najbliższą rodzinę, za chwilę spędzoną na Kremlu z carycą Katarzyną, tak współczesne sprzedawczyki gardzą Polską, szczerze uważają Polskę za nienormalność i stąd to całe poniewieranie wszystkim, co polskie, bo dla nich nasze nie znaczy nic, oni zrobią wszystko dla cudzego. Jeśli Targowica miałaby być przesadą, to w drugą stronę. Pamiętać trzeba, że ta właściwa Targowica to jednak była szlachta i po części magnateria. Współczesnych idealnie określił Jarosław Kaczyński, to lumpenproletariat. Mało, że zakompleksieni, gorzej, że wszyscy byli gołodupcami latającymi po polskim podwórku za poniemiecką fajerką. Zostało im z dzieciństwa na całe życie, to co robili wszyscy chłopcy widząc Mercedesa. W człowieku rosła taka siła, że potrafił przebiec trzy przecznice, aby pooglądać cudo z każdej strony, a komu się udało zobaczyć „ile pojedzie”, czyli zajrzeć do środka i odczytać licznik, ten był hersztem podwórka na długie miesiące. Targowica przesadą? W drugą stronę, bo to są gówniarze, w krótkich majtkach, którzy sprzedadzą Polskę nie za skrzynie złota, ale kawałek świństwa wyjętego z morza i obsmażonego na teflonowej patelni. Kukiz bratem mi nie jest, ale powtórzę za nim – brzydzę się zdrajcami.

Kategoria publikacji: 
Ocena: 
5.72727
Average: 5.7(11 votes)

Na tym etapie dyplomacja w wykonaniu PiS musi być toporna

$
0
0

Toporna dyplomacja to jedna z krótszych definicji oksymoronu, ale zamierzam bronić tego szalonego pomysłu i od razu wyjaśniam w czym rzecz. Przez ostanie ćwierćwiecze Polska była postrzegana przez wszystkie znaczące kraje i rozmaite znaczące instytucje jako pionek i to dosłowny pionek. Wystarczyło kilka słów urzędniczyny średniego szczebla, czy nawet parę wersów w kolorowej, byle zachodniej, prasie i zaczynało się pokorne merdanie polskim ogonkiem. W końcu dożyłem czasów, w których polski rząd reprezentuje polski interes i jeśli to konieczne wbrew wszystkim innym interesom. Co do opisanego stanu rzeczy zgodzi się chyba każdy, również najostrzejszy krytyk, przecież główna krytyka PiS skupia się na powtarzaniu, że Polska nie szanuje europejskiej wspólnoty i wartości. Nawiasem mówiąc pierwsze nigdy nie istniało, a drugie skończyło się gdzieś tak pod koniec XIX wieku, ale do rzeczy. Skąd ten szalony pomysł, żeby dyplomację wyposażać w topór? Powód jest banalny, otóż nie ma czasu i środków, żeby przez wiele lat odbudowywać z mozołem to, co zostało przez lata pogwałcone i zrujnowane. Przyzwyczajenie Niemców, Ruskich, Brukseli, a także USA, że na każde skinienie nie tylko padniemy na twarz, ale jeszcze grzecznie podziękujemy i pochwalimy demokratyczne standardy, musi się skończyć jednym cięciem. A co jest lepsze od topora, do przecinania niegodziwych przyzwyczajeń? Pełna zgoda, że dyplomacja PiS póki co jest toporna i da się to rozpoznać gołym okiem. PiS mówi językiem do bólu otwartym.

Gdy pada zarzut ze strony niemieckich lewaków, że jesteśmy krajem rządzonym modłą faszystowską, natychmiast dostaje germaniec prawdą historyczną po oczach. Reakcją na obniżenie przez złodziei ich złodziejskiego rankingu, jest odpowiedź z wątroby, że to zemsta za opodatkowanie zachodnich korporacji i banków. Całkowite zaprzeczenie dyplomacji, która opiera się na aluzjach, grach słownych no i legendarnym stwierdzeniu: „dyplomata to ten, który osiągnie wszystkie zamierzone cele i jednocześnie pozostawi przeciwnika w przekonaniu, że to on jest zwycięzcą”. Nic podobnego w wykonaniu PiS się nie dzieje i bardzo dobrze, bo na tym etapie dziać się nie powinno. Nasi „przyjaciele” i wrogowie muszą otrzymać jasny komunikat, że te wszystkie polityczne zapowiedzi nie są tylko paplaniną, ale rzeczywistą zmianą kierunku politycznego. Bardzo dobrze, że się PiS z Niemcami i Brukselą nie cacka i nazywa rzeczy po imieniu, dzięki temu każdy w UE już wie, że skończyła się symbolika polskiej racji stanu obrazowana przez Tuska, który nie odrywał nosa od pośladków Merkel. Toporna dyplomacja nie należy do tanich, koszty ponosimy i nie mam tu na myśli głupot typu „wizerunek”, tylko pewne nieporozumienia, które mogą wystąpić tam, gdzie ich być nie powinno, choćby w kwestii rozmów z NATO. Niemniej jednak innego wyjścia nie widzę, trzeba było przejść przez ten etap i jeszcze jakiś czas Polska z tonu spuścić nie może. Zbyt wczesne przejście z bezpośredniego zaznaczania swojej wartości mogłoby być odczytane, jako skrucha i powrót do starego.

W związku z powyższym i znając Kaczyńskiego nie spodziewam się, żeby przez najbliższe miesiące i zwłaszcza w czasie „debaty” w Brukseli doszło do złagodzenia polskiego stanowiska. Przypuszczam, że nie zabraknie podkreślania polskiej suwerenności i jeśli padną słowa o szacunku, to wzajemnym: Polski do Europy i Europy do Polski. Naturalnie toporna dyplomacja nie powinna trwać wiecznie, bo wówczas rzeczywiście pojawią się podstawy do stwierdzenia kompleksów i histerii. Na moje oko partnerzy Polski już po 2 miesiącach zrozumieli, że żarty się skończyły i Polska chce być figurą nie pionkiem. Drugie tyle powinno wystarczyć na utrwalenie i pokazanie, że nie da się więcej dyscyplinować Polski zamówionymi paszkwilami i śmiesznymi wykresami szarlatanów. Po utrwaleniu efektu dyplomatycznego bezwarunkowo musimy przejść na profesjonalną dyplomację i spośród wszystkich modeli, moim ulubionym jest model brytyjski, konserwatyście nie wypada mieć innego gustu. Także zgadzając się z tezą, że dyplomacja PiS jest trochę od siekiery, uważam tu i teraz, że taką dyplomacją budujemy solidny fundament. Inna rzecz, czy to jest efekt zamierzony, czy wynikający z braku umiejętności? Wydaje mi się, że umiejętności nie zabraknie, a i topór za pół roku po prostu nie będzie potrzebny.

Kategoria publikacji: 
Ocena: 
6
Average: 6(12 votes)

Kaczor, spokojnie wrzucaj trójkę i wciskaj gaz. PO i Niemcy strzeli sobie w… stopę!

$
0
0

Uleganie pokusom zawsze źle się kończy. Miałem zamiar lecieć w ciemno, że poza nudnym spektaklem nic się w Parlamencie Europejskim nie wydarzy, ale zachciało mi się raz być poprawnym politycznie i wypowiedzieć się „po obejrzeniu”. Strata czasu, daremny trud i poza paroma detalami, które wywołały uśmiech na twarzy, do niczego spektakl europejski się nie nadawał. Więcej powiem! Przemówienie Beaty Szydło na moje ucho było strzelaniem z armaty do wróbla, należało wyjść i powiedzieć w języku dyplomacji jakiś dowcip polityczny, podsumować technokratyczną puentą i tyle wszystkiego. Premier Szydło dała mocne przemówienie, ale to był wykład dla studentów odczytany w przedszkolu. Potem nastąpiła seria wypocin rozmaitych i chciałbym kogoś wyróżnić, tylko nie mama pojęcie kto by to miał być. Nawet przyjazne wystąpienia Polsce nudziły nieludzko, zawierały okrągłe zdania pozbawione treści wszelakiej. Uśmiechnąłem się pary razy, najszerzej gdy jakiś Hindus (chyba) mówił o ojcu Schulza. Ta błahostka to podwójna szpila w polskim kontekście, nagle się okazuje, że pełna tolerancji Unia grzebie w życiorysach i nikt nie jest specjalnie oburzony, ani nie zgłasza posła do komisji etyki. Po drugie, mamy jasność, że nie ma żadnej polskiej histerii i gnębienia Niemców, skoro Hindus dołożył do pieca znacznie bardziej. Drugi raz się uśmiechnąłem w trakcie wystąpienia enerdowskiej deputowanej, bodaj z „Partii Zielonych”. Owa egzaltowana Niemka, zapewne z niewiedzy, a być może w bezczelności swojej stwierdziła, że problemami w Polsce są zatroskani nie związani z polityką, zwykli obywatele, jak pan Mateusz Kijowski. Kto wie, czy ten blamaż nie jest najbardziej dosadnym obrazem poziomu ignorancji, który napędza cały ten europejski bełkot.

Oddzielną kategorię uśmiechu zapewnili Korwinowcy, no muszę przyznać, że tutaj zdarzyło mi się parsknąć śmiechem i to nie przy wystąpieniu samego JKM, które było sztampowe, ale wcześniejsze wypowiedzi kolegów. Sprowadzały się słowa klubu JKM do sformułowania, że rząd polski musi robić coś niezwykle dobrego dla Polski i narodu polskiego, skoro Unia podniosła taki lament. Takie perełki zawsze się przedostają do mediów i z dużym prawdopodobieństwem można przypuszczać, że któryś z klubu JKM zostanie gwiazdą niemieckich, brytyjskich i francuskich serwisów. Tyle śmiechów, teraz cofnę się na chwilę o krok, bo w trakcie pisania zdarzyły się nowe i tym razem poważne rzeczy. Przemówił Profesor Legutko i było to coś pięknego, jakby ktoś wyrywał z mojej głowy słowo po słowie i właściwą intonacja przekazał do widomości publicznej. Dla tego wystąpienia warto było się katować całością. Przekaz Profesora wzmocniła końcową mową Beta Szydło i te słowa nie były skierowane do Brukseli, ale do Polski. Pięknie wybrzmiała deklaracja naszej woli bycia Polakami i zachowania suwerenności. Dobitne podkreślenie, że z tej drogi nie zejdziemy kończą brukselskie wygłupy. Odbył się śmieszny teatrzyk na polityczne zamówienie PO i innych utrzymanków, głównie niemieckich sponsorów. Trafiło się ta imprezę zgermanizowanemu Tuskowi, jak ślepej kurze ziarnko. Gdyby nie walcząca o życie Merkel, do tej debaty na pewno, by nie doszło. Merkel jest wyrachowaną enerdowską aktywistką, ona do wróbli nie strzela z armaty, ale z wiatrówki. Tusk mógłby wyżebrać jakiś komentarz Merkel lub jej ministra, który potem w Polsce dałoby się mielić przez tygodnie.

Stało się inaczej, ponieważ dla Merkel podrzucenie Parlamentowi Europejskiemu pitolenia o Polsce spadło z nieba. Dzięki temu Europa na chwilę zapomniała o skandalach w Kolonii i kolejnej lawinie „uchodźców”. Jeden raz się udało, drugi raz będzie niezwykle trudno zwołać podobną hucpę. Nastroje w Europie się zmieniły i nie chodzi o dyżurne wyciąganie Węgrów. Francja, Wielka Brytania, Czechy i również Włochy mają serdecznie dość berlińskich pomysłów, które bardziej przypominają NRD niż Europę. Biorąc wszystko razem pod rozwagę i ważąc przyszłe ruchy, twierdzę stanowczo, że po debacie europejskiej Kaczor spokojnie może wsiąść do walca i wrzucić trójkę. Debata odwinęła się rykoszetem, obojętnie jakie cuda napiszą w GW i pokażą w TVN, sprzedawczyki z PO już wiedzą, że zamiast upokorzyć, zostali upokorzeni. Będzie niezwykle trudno pozbierać się po tej hucpie i zrobić powtórkę z tandetnej rozrywki. Prawdopodobnie nie oznacza to, że nie powstaną nowe formy nacisku, w końcu gra się toczy o miliardy, ale na taki rympał jak dotychczas Bruksela się nie odważy. Koszty nie zrównoważą zysków, o ile o jakichkolwiek zyskach brukselskie lewactwo po tej maskaradzie może myśleć. Panie Kaczor! Wsiadaj Pan do walec i wrzucaj trzeci bieg, nie ma co się męczyć i wlec na dwójce.

Kategoria publikacji: 
Ocena: 
5.644284
Average: 5.6(14 votes)

Przechodzimy od teorii do praktyki i to jest krok milowy w budowaniu silnej Polski

$
0
0

W opozycji każdy może sobie gadać, co mu się podoba i narzekać ile wlezie. Wilcze prawa politycznych krytyków naturalnie mają swoje ograniczenia, ale rzadko kiedy granice są pilnie strzeżone. PiS będąc partią opozycyjną zapewniał, że da się zupełnie inaczej prowadzić polskie sprawy, tak wewnętrzne, jak i zewnętrzne. Ludzi się temu prężeniu muskułów przyglądali z różnymi nastrojami. Jedni wierzyli, że każde słowo stanie się ciałem, inni odnosili się sceptycznie, a w skrajnych reakcjach było słychać to co zawsze – ciemnogród i oszołomy. Po wyborach i kilku bataliach mogę się przyznać, że należałem do grupy środkowej. Znając polityczne realia nie miałem większych złudzeń, że opozycyjna narracja w zderzeniu z realną władzą przyniesie bolesne korekty. Z taką świadomością zaklinałem rzeczywistość w jednym celu. Trzeba było za wszelką cenę oderwać od żłobu największą patologię. Nic innego się nie liczyło i dlatego nie pisałem tak zwanych obiektywnych tekstów, ale produkowałem użytkowe manifesty, których zdaniem była realizacja jasnego jak słonce planu. Po wygranej PiS spodziewałem się gwałtownego zjazdu we wszystkich obszarach. Jednoczesne szarpnięcie się na reformę emerytalną, program socjalny 500+, walka z bankami i hipermarketami, to taki pakiet, który i optymiście wybiłby zęby. Normalna w trakcie kampanii strategia polegająca na rzucaniu zanęty wyborcom, zawsze się kurczy w chwili sprawowania władzy. A przecież to nie wszystko, bo w polityce zagranicznej Polska według zapewnień PiS miała wstać z kolan i nie dać się szantażować nikomu, kto działa wbrew polskiej racji stanu.

Więcej zalet, urody i pieniędzy i w ofercie matrymonialnej się nie znajdzie, mimo wszystko mamy do czynienia z małym cudem. Polityka Andrzeja Dudy i Beaty Szydło pokrywa się w 90% ze strategią Kaczyńskiego, która powstała na potrzeby kampanii wyborczej. Opowiadanie głupot, że PiS nie zrealizuje obietnic socjalnych, zwłaszcza programu 500+, jest tylko aktem desperacji ze strony pogubionej opozycji. Dziecko wie, że po takim numerze nastąpiłby rozkład rządzącej koalicji wywołany skrajnie negatywną reakcją społeczną nie do powstrzymania. Program zostanie i zresztą już jest realizowany, ale to akurat nie budziło moich wielkich obaw. Znacznie bardziej bałem się polityki zewnętrznej, bo tutaj żartów nie ma. Narażanie się światowym lalkarzom pociągającym za sznureczki, niesie znacznie większe konsekwencje niż rytualne prowokacje i medialne szopki w Polsce. Andrzej Duda i Beta Szydło są pilnowani zarówno przez lalkarzy, jak i przez własny najwierniejszy elektorat. Pierwsi oczekują takiej uległości, którą znamy od lat, drudzy dokładnie przeciwnych zachowań. Kaczyński wraz ze swoim sztabem musieli zacząć praktycznie stosować wizję polityki zagranicznej, co było gwarancją zadymy i zadymę wywołano. Założę się o grubą kasę, że do wczoraj większość wrogów Kaczyńskiego zacierała łapki, a i zwolennicy nie wierzyli, że na forum Parlamentu Europejskiego Beata Szydło po pierwsze wytrzyma presję, po drugie powtórzy dokładnie to samo, co PiS mówiło w kampanii wyborczej.

Dziś skończyło się gdybanie i marudzenie pesymistów, teoretyczne założenia stały się skonsumowanym faktem. Korzyści z tego przełomu są wielorakie. Cała opozycja podkuliła ogony i tylko bokser Szpilka w ostatnim czasie dłużej dochodził do siebie. PiS przekroczyło Rubikon i pokazało, że nie na gadaniu oprze swoją politykę, ale na rzeczywistym realizowaniu pomysłu na Polskę. Zapędzani do kąta i poniżani przez „Zachód” Polacy, na własne oczy zobaczyli, że ci europejscy komisarze to zwykli kierownicy GS-u, z których śmieje się kto chce. Polski polityk powiedział Europie, że nie ma najmniejszych powodów do wysłuchiwania i tym bardziej podporządkowania się rozmaitym bzdurom ideologicznym, które są przykrywką dla łupienia Polaków. Często odwołuję się do analogii ze świata prestidigitatorów i tym razem też nic lepszego do głowy nie przychodzi. Ludzie zobaczyli jak się wyjmuje króliki z kapelusza i nie da się tej wiedzy wymazać. Królowie europejscy są nadzy, Kaczyński miał rację, że to zgraja zgnuśniałych, sprzedajnych i niedorozwiniętych intelektualnie wyrobników, których grzechem byłoby nie ograć. Konsekwencja w działaniu przyniosła korzyść nie do przecenienia, PiS pokazało, że da się zrobić dokładnie to, o czym się wcześniej tylko gadało.

Kategoria publikacji: 
Ocena: 
6
Average: 6(11 votes)

Bezpieka wyjęła żebro z Palikota i tak narodził się Petru

$
0
0

W mrocznych czasach, gdy jeszcze Schetyna szedł ramię w ramię z Tuskiem, PO mogła się położyć do góry brzuchem i tak leżeć. Całą robotę odwalali za partię kolesiów najemnicy medialni, którzy z każdego słowa Tuska robili poezję i z każdego zdania Kaczyńskiego wojnę domową. Istnieje taka teoria, że to żadna sztuka, bo i z drewna zrobisz bożyszcze tłumów jeśli odpowiednio ustawisz kamerę i mikrofony. Prawda, ale nie do końca, chociaż rzeczywiście tę technikę stosuje się nagminnie wszystko zależy jaki Gepetto bierze się za struganie Pinokia. W Polsce od lat mamy dwóch rzeźbiarzy zbiorowych, jednym jest WSI, drugim SB. Platforma Obywatelska, według wszelkich znaków na niebie i Ziemi, oraz zapewnień Czempińskiego, powstała z drewna wystruganego przez SB i trzeba przyznać, że na długo starczyła. Właściciele teczek zawsze zajmowali się produkcją władzy, wcześniej zbudowali Unię Wolności i wpuścili swoje szczury do AWS. WSI specjalizuje się we wszelkiego rodzaju pajacykach rewolucyjnych, czyli produktach jednorazowych i tym chciałbym się dziś zająć. Chronologicznie patrząc, pierwszym rewolucjonistą był Lepper, potem dopiero pojawił się bimbrownik z Biłgoraja i teraz Petru. W między czasie jak Filip z konopi wyskoczył Kukiz ze swoim „antysystemem”, ale pomimo powiązań z oficerem prowadzącym, do czego sam Kukiz się przyznał, z tym towarzystwem sprawa jest znacznie bardziej skomplikowana. Zbieranina Kukiza to pospolite ruszenie od lewa do prawa i nad czym nikt do końca nie zapanował, ponieważ została zachwiana kolejność. W pierwszym kroku odpowiednie czynniki najpierw wybierają odpowiedniego człowieka i uczą go na pamięć odpowiedniej „narracji”. Tak przygotowany lider, w drugim kroku ciągnie za sobą ogłupione tłumy. Z Kukizem było odwrotnie, w wielkim chaosie krzyczał najgłośniej, przekonał do siebie grupkę naiwnych oryginałów, a gdy zaczął się liczyć, do drzwi zapukało wielu chętnych sponsorów od Schetyny, przez lokalnych cwaniaków samorządowych, aż po wspomnianego oficera prowadzącego.

Zostawmy ulubieńca Moniki Olejnik w spokoju, ta długa dygresja miała służyć tylko temu, by pokazać, że od każdej reguły zawsze znajdzie się wyjątek i na pewno wyjątkiem nie jest Petru. Ten sam Gepetto wyrzeźbił pana Ryśka, który na szybko strugał Janusza. Wyszło tak jak widać, grubo ciosany Rysiek z jednej strony został wyposażony w poprawki, na przykład nie walczy z kościołem, religią w szkołach i mało mówi o stosunkach analnych, z drugiej strony polotu ma tyle co Janusz w brodzie. Media stają na głowie, żeby z Ryśka zrobić Donalda i tutaj właśnie doskonale widać ile znaczy materiał wyjściowy i jak bardzo rzeźbiarz musi się do roboty przyłożyć. Tusk był taką samą kłodą jak Rysiek, przed 2005 rokiem wskazać Donalda jako kandydata na prezydenta, mógł tylko ktoś bardzo dowcipny i złośliwy. Mimo wszystko raz w życiu Tusk się wziął do roboty i dał się przerobić na cyborga od propagandy. Kopią Donalda miał być bimbrownik, a kopią bimbrownika jest Rysiek, co rzecz jasna doprowadziło do nagłej zapaści jakości. Z lipy, na szybko WSI wyrzeźbiła świeckiego świątka i gdy pokazała go światu od razu się okazało, że Pinokio z telewizji nie może wychodzić, inaczej nikt go nie kupi. Donald potrafił się schować na tydzień i więcej, co nie przeszkadzało mu utrzymać „charyzmę”. Bimbrownik z kolei pokazywał się codziennie, ale potrafił zagotować krew i wszcząć wielką zadymę. Rysiek śpi w redakcjach, ale wszyscy fachowcy dookoła widzą i wiedzą, że cała krew, pot i łzy idą w piach.

Same błędy w produkcji i lipa w materiale sprawiły, że powstał Rysiek nie do użycia. Jaki profesjonalista struga takiego wariata, który reprezentuje banki i zachodnie korporacje? Gdzie tutaj jest lep na lud, bez czego żadne ogłupianie się nie powiedzie? Ile razy można patrzeć na pajacyka opowiadającego bajki dla potłuczonych, choćby tę o „Sześciu królach”? Największa sraczka medialna i pompowanie sondaży nie uczynią z Ryśka lidera opozycji, a o liderze partii rządzącej w ogóle nie ma mowy. Wpadka przy robocie i co najwyżej baza dla nowej operacji. Jestem przekonany, że Petru zużyje się szybciej niż bimbrownik i nawet jak wystąpi w „Rolnik szuka żony” Donalda z niego nie będzie. Nie ma w tej chwili w Polsce żadnej opozycji i to jest stan, który naprawdę mnie cieszy, ale i zadziwia. Wygląda na to, że stare kadry się zgrały do imentu, nowe nie mają odpowiednich kwalifikacji i wszystko miało działać na zasadzie „nikt nam nie podskoczy, możemy z kucharki zrobić premiera”. Wcale nie przesadzam i nie czaruję, w Polsce jest jedna profesjonalna partia, która nazywa się PiS, reszta to na kwadratowo rzeźbione Pinokia, przez nie trzeźwiejących Gepettów. Przestrzegam jednak politycznego monopolistę przed samozadowoleniem, Rysiek konkurencją nie jest, ale profesjonalna partia na użytek poważnych mecenasów z całą pewnością powstanie i będzie cholernie groźna.

Kategoria publikacji: 
Ocena: 
6
Average: 6(7 votes)

Lisy to nie Husky, a zachowują się gorzej niż kundle

$
0
0

Parę tygodni temu przeprowadziłem bardzo udaną akcję pod kryptonimem: „Oddam dwa bezdomne kundle, które mi podrzucili źli ludzie”. Wszystko skończyło się szczęśliwie, szczeniaki zostały u mnie i rosną zdrowo, dostarczając sporo rozrywki. Do tej pory miałem w chałupie jedną sukę Husky, właściciele tej rasy pewnie już się uśmiechają, bo doskonale wiedzą czym to pachnie. Starzy hodowcy powiadają, że to bardzo dobre psy pociągowe, ale potrzebny jest do nich hamulec. Tylko na filmach Husky wygląda jak „Biały kieł”, w rzeczywistości to zwierzę jest takie pierwotne, że nie reaguje na żadne polecenia, nie ma mowy, żeby puścić takiego wolno na spacer, a on ci wróci po 154 komendzie. Nie wróci, co najwyżej powróci, kiedy sam zechce. Tak działa Husky. Zupełnie inne są kundle, które teraz obserwuję namiętnie i z pełnym rozbawieniem. Zaczęło się bardzo pokornie, przez pierwsze dni, gdy wychodziły na spacer nie opuszczały nogi człowieka, szły krok w krok, poza przerwą na potrzebę. Po kilku dniach się zmieniło, więcej swobody, więcej poczucia wolności, ale nadal po drugim gwizdku szybki bieg do domu. Gdy kundle poczuły się domownikami zaczęły sobie wybierać czas, kiedy im się zechce wrócić, ale wszystkie harce zawsze odbywały się koło domu. Wystarczyło jednak, że podczas pieszej wędrówki po lesie usłyszały strzały myśliwych i natychmiast zrozumiały, gdzie są granice wolności. Teraz je wypuszczam i same drapią do drzwi, gdy mają dość. I mnie i kundlom taki układ odpowiada, dogadaliśmy się. One mają swoje przyzwyczajenia, ja swoje zasady. Czasami zdarza się wojna między kundlami i Husky. Stara suka dotąd była samotną królową, a młode gówniarze zaczęły wchodzić jej w paradę. Będzie ze trzy dni, jak między psami poszło na zęby i byłem zmuszony rozdzielać towarzystwo. Żaden nie odważył się warknąć, czy nie daj Bóg ugryźć rękę, która jeść daje i co więcej skończyły się awantury, po jednym karnym pobycie w klatce.

Psy mają swoje instynkty, dostając kość tracą rozum, jednak szybko wracają do zdrowia psychicznego, bo wiedzą, gdzie są granice warczenia i bitwy o ochłapy. W pojedynku ze starą suką Husky brał udział większy kundel Fuks, ale jak zaczął dostawać baty, dwa razy mniejszy Laki przybył bratu na pomoc i to jest ten moment, w którym można przejść do Lisów. Skończyły się Lisom ochłapy i zaczynają ogryzać kości, dodatkowo wiedzą, że za chwilę zostaną bezpańskimi psami. Charakter Lisów nie ma nic wspólnego z indywidualistą Husky, który jest mieszanką wilka i wielbłąda, potrafi przetrwać przy – 40, raz na tydzień zjadając uszy zająca. Daleko też Lisom do kundli, wiernych swoim panom i walczących o swoje jak brat z bratem. Lisy walczące o przetrwanie wyglądają tak, jak wyglądają, szarpią nogawki, obsikują ściany, robią na wycieraczki. Bez kynologicznych metafor i alegorii sprawy przedstawiają się niezwykle prosto. Dopóki Lisy miały życie jak w Madrycie, zapewnione przez panów sprawujących władzę, walczyły jak lwy o swoje na wyrost przyznane stanowiska. Zaraz po tym, jak panowie stracili trony, Lisy straciły nadzieję. Bez panów nie przetrwają pół dnia, ale po co im tacy panowie, którzy już nic nie znaczą i dzielą jedynie biedę. Prócz szarpania nogawek i szczekania na nową rzeczywistość, Lisy robią na wycieraczki starych panów. Wszystko wynika z lisiej natury, cytując klasyka: rude, wredne i mściwe.

Nie ma takiej możliwości, żeby Lisy się ucywilizowały, bodaj do poziomu kundli i nie ma szans, aby przestały obrabiać wszystko i wszystkich dookoła. Opisany kawałek życia ze świata zwierząt, to nowa forma do starej treści. Proszę nie pytać kiedy skończy się to zaprzaństwo, kiedy Lisy przestaną za „suszi” i pałeczki gratis, sprzedawać „ten kraj”. Nigdy, jak świat światem, natury zwierzęcia nie zmienisz, a człowiek powinien wiedzieć, w jaki sposób sobie radzić z rozmaitymi gatunkami. Będą słać listy do Berlina, będą pisać paszkwile do Brooklyńskiej Rady Żydów i nie przestaną, bo Lisy walczą o życie. Co mają w takim razie zrobić z Lisami przyzwoici ludzie? A co przyzwoici ludzie robią z wrzodami na… plecach, zapachem uryny na klatce schodowej, awanturami u sąsiadów i promocją na „polędwicę sopocką”? No chyba nie żyją z tymi patologiami jak równy z równym i nie budzą się zlani potem z powodu marginesu, który był i będzie zawsze. Zatem traktujmy Lisy jak nieodłączny zapaszek w ciemnych bramach i szczekanie grubo poniżej kundla. Tyle ich natury, co człowiekowi w żaden sposób nie zagraża, najwyżej irytuje i psuje humor. Puenta. Oni nic już nie mogą, oni się nie liczą, ludzie pogonili hodowlane Lisy do lasu, a tam ten gatunek nie przetrwa.

Kategoria publikacji: 
Ocena: 
5.288574
Average: 5.3(7 votes)
Viewing all 2645 articles
Browse latest View live