Irytują mnie wszelkie quizy i głupkowate zabawy z cyklu wskaż trzy szczegóły, które odróżniają obrazki, ale tym razem nie ma wyjścia. Dla dobra nauki, czy też paranauki, zwanej socjologią, odwołuję się do konkursu. Proszę spojrzeć na powyższą fotografię i udając, że nie rozpoznajecie Państwo wioskowego znaczka na sweterkach, przypisać te jakże roześmiane twarze do konkretnego elektoratu. Dla ułatwienia podpowiedź w systemie audiotele. Czy to jest obciachowy, moherowy ciemnogród głosujący na PiS, a nawet na Rydzyka? Czy to jest wizerunek nowoczesnego, otwartego, europejskiego społeczeństwa obywatelskiego. Niestety nie będę mógł zebrać odpowiedzi, dlatego pozwolę sobie w ciemno założyć, że propaganda i przekazy podprogowe zrobiły swoje. Najpewniej większość uczestników konkursu podświadomie skojarzyła obraz z „pisowskim ciemnogrodem”, tymczasem to jest portret przedstawicieli KOD, znanej organizacji walczącej o szacunek dla prawa, demokracji i najwyższych standardów debaty publicznej. Te oblicza pełne uśmiechu i tolerancji nadzwyczajnej, sfotografowano w Suwałkach podczas niecodziennej uroczystości. Córka generała Andersa pojawiła się na otwarciu wystawy poświęconej armii Andersa. Owszem ślepym trzeba być albo głupiego udawać, żeby nie dostrzec związku między kampanią senacką i wizytą kandydatki na senatora w otoczeniu ministrów z PiS. Prawdą jest, że mieliśmy do czynienia z klasycznym fragmentem kampanii wyborczej, ale w działaniach kandydatki jak i w incydencie z udziałem oponentów nie byłoby nic nadzwyczajnego, gdyby nie medialna paranoja i seria chorych analogii. Natychmiast pojawiło się porównanie do Komorowskiego i protestów… no właśnie, czyich protestów.
Po pierwsze nie moherowych babć z PiS, tylko narodowców, kukizowców i korwinowców, po drugie tamte wydarzenia z udziałem Komorowskiego nie odbyły się nie na otwarciu kameralnej wystawy, z którą kandydat był ściśle związany, ale na zwykłym wiecu ulicznym. Po trzecie tamtych protestujących ochrona i policja (BOR) rzucały na glebę, co więcej jeden trafił do prokuratora i psychiatryka. Po czwarte wszystkie nowoczesne media grzmiały o faszyzacji życia publicznego, zamachu na demokrację, ciemnogrodzie ksenofobicznym i dzieleniu Polaków. Mimo wszystko oba incydenty jak najbardziej dają się porównać, co do samej istoty, ale pod warunkiem, że mamy do czynienia z adekwatnymi ocenami i przekazami. Nikogo za rękę nie złapałem, jednak nie chce mi się wierzyć, że te, co tu dużo mówić, bardzo ograniczone intelektualnie persony, poszły na imprezę z własnej ideologicznej pasji i wyraziły swój pogląd. Prowokację o tej jakości organizuje się bardzo prosto, rekrutacja odbywa się na ławeczce przed sklepem albo na pobliskim bazarze. W sumie to mało istotne, w jakiej formule odbyła się hucpa w Suwałkach, może ktoś za tę żałość zapłacił, może rzeczywiście ludzka głupota objawiła się spontaniczne. Ważne jest to, że całkowicie odwrócono interpretację. Z tłuszczy wyraźnie niegramotnej, odzianej na obraz i podobieństwo tak wykpiwanych „moherowych babć”, w czołówkach medialnych nie pokazano jako nienawistnego zaścianka, ale naszym oczom ukazali się modelowi „obrońcy demokracji”.
Praktycznie bez żadnego powodu tłuszcza zelżyła Anna Marię Anders i sponiewierana nie doczekała się głosów eksperckich, że takie zachowanie „kibolskie” jest wyrazem pogardy dla człowieka. Wszystko na „d” postawione, co było podpalaniem w przypadku Komorowskiego, w przypadku kampanii kandydatki PiS jest europejską walką o jakość demokracji. Kompromitującą reakcję Bronka z Budy Ruskiej, który wszedł w polemikę ze „specjalistami od kur”, najpierw całkowicie pominięto, potem zrobiono kurpiowską wycinankę ukazującą siłę intelektu gajowego. Z przerażonej Anny Marii Anders i wyraźnie pogubionego Mariusza Błaszczaka uczyniono w kamerze zamordystyczną władzę. I tak można sobie deliberować do drugiego dnia po śmierci i zawsze usłyszymy coś takiego: „prawda to trucizna” albo jeszcze większy Orwellowski hit. Piszę od lat i znów jestem zmuszony powtórzyć, że te opłakane skutki mają jedną przyczynę.
Człowiek inteligentny i przyzwoity nie może prowadzić żadnej dyskusji z tłuszczą, bo to za dobrych czasów było degradacją społeczną, a obecnie jest degradacją intelektualną. W Polsce nie tylko się dyskutuje z tłuszczą, ale tłuszcza nadal ma głos decydujący i najbardziej donośny. Normalność przyjdzie wówczas, gdy TVN nie odważy się pokazać takiego gówna, z jakiego zrobił następną „narrację” dnia. Na tłuszczę działa tylko jeden argument – bat. Od dłuższego czasu jedyne interakcje między mną i tłuszczą, polegają wyłącznie na batożeniu tłuszczy i mam święty spokój. Na początku ludzie roztropni gorszyli się radykalizmem, teraz przyznają rację, ale to nie jest moja racja, to odwieczne prawo natury i stosunków międzyludzkich. Żadnych polemik, tylko i wyłącznie porządki, tłuszcza poza nawias społeczny, człowiek z krwi, kości i mózgu na szpicę narodu.